Po czteroletniej kadencji Grzegorz Lato na fotelu prezesa PZPN, nowym szefem związku został Zbigniew Boniek. Wybór świetnego przed laty napastnika m.in. Juventusu Turyn i reprezentacji Polski został w piłkarskim środowisku kraju nad Wisłą przyjęty z entuzjazmem i zdziwieniem, że ten nastąpił tak szybko.
- Nie jestem zaskoczony wynikami wyborów, bo padł mój typ. Jedyne co mnie zaskoczyło, to fakt, że beton udało się pokruszyć tak łatwo. Spodziewałem się, że strona rdzennych działaczy będzie broniła się do końca i Zbyszek Boniek wygra, ale dopiero w 3-4 głosowaniu. Widać jednak, że większość ludzi w PZPN chciało zmian i stąd nowego prezesa wybrano tak szybko
- mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Iwan, były reprezentant Polski.
Nasz rozmówca przestrzega przed popadaniem w hurraoptymizm. - Beton będzie kruszył się stopniowo, ale na pewno będzie, o czym świadczy nie tylko osoba nowego prezesa, ale także cały skład nowego zarządu. Mam nadzieję, że nowe miotły w PZPN wpłyną na zmiany w piłkarskiej centrali, bo wszyscy tego od tych ludzi oczekujemy - podkreśla były zawodnik m.in. Wisły Kraków i Górnika Zabrze.
Zdaniem Iwana priorytetem, na który powinien postawić nowy zarząd piłkarskiej centrali jest szkolenie młodzieży. - Nowy zarząd powinien skupić się na pracy u podstaw, wzorując się na najlepszych federacjach europejskich i światowych. Piramidę powinno budować się bowiem od dołu, a nie od góry. Występ naszej drużyny na Euro 2012 pokazał, że bez solidnych podwalin pod szkolenie młodzieży trzeba sięgać po przeciętnych piłkarzy z polskimi korzeniami, żeby mieć kim grać. Nie na tym powinno to polegać - przyznaje nasz ekspert.
- Materiał na pracę u podstaw mamy świetny, bo powstały przecież nowe centra sportowe. Są też Orliki, więc nie ma dziś problemu z tym, gdzie można ten młody narybek szkolić. Wiadomo, że na jego stały napływ będzie trzeba poczekać, ale im dłużej będziemy z tą pracą zwlekać, tym dłużej będziemy tkwić w marazmie. Tylko to jest kluczem do tego, żeby reprezentacja Polski była takim zespołem, jakiego wszyscy oczekujemy od drużyny reprezentującej blisko 40-milionowy naród - dodaje Iwan.
Odchodzący zarząd PZPN należał do jednego z najsłabszych w 95-letniej historii związku. - Można oczywiście doszukać się pojedynczych sukcesów odchodzącego zarządu, ale te były wyłącznie sporadyczne. Wpadek było zdecydowanie więcej i to one dominowały w doniesieniach na temat związku. Wizerunek PZPN był przez ostatnie cztery lata zdecydowanie gorszy niż osiągnięcia zespołów przez centralę prowadzących. Zarząd starał się pomagać wszystkim tym, którzy tej pomocy potrzebowali nigdy nie odmawiał. Na niechęć zapracował sobie jednak w inny sposób - analizuje 53-latek.
- O pospolitej niechęci społecznej do PZPN zadecydowały arogancja i buńczuczność członków zarządu. To działało podobnie, jak u niektórych polityków. Sprawując funkcję publiczną trzeba mieć świadomość, że jest się pod obstrzałem. Możemy liczyć, że nastawienie do tego nowego zarządu będzie inne, bo budowa dobrego PR-u zaczyna się od dobrej współpracy z mediami, które kreują wizerunek związku - podkreśla srebrny medalista MŚ 1982 w Hiszpanii.
Iwan liczy też, że nastąpi zmiana koncepcji działalności związku. - Dotąd PZPN pełnił funkcję przechowalni dla skończonych trenerów i działaczy, którzy wypadli z obiegu i nie mogli już liczyć na zatrudnienie w żadnym z klubów. W związku dostawali ciepłą posadkę, za którą kasowali duże pieniądze. Przez to właśnie pieniądze, które powinny być spożytkowane na rozwój futbolu w Polsce były sprzeniewierzane na delegacje, konferencje i promocje biernej działalności związku, innymi słowy na cele rekreacyjno-turystyczne, nigdy nie przynosząc dobrych owoców - puentuje ekspert portalu SportoweFakty.pl.