W trzy minuty piłkarze Piasta Gliwice wbili Wojskowym dwa gole przy Łazienkowskiej 3. Przy bramce numer dwa "asystował" Artur Jędrzejczyk, który postanowił zagrać do Dusana Kuciaka, jednak futbolówka do Słowaka nie dotarła, bowiem z prezentu skorzystał Wojciech Kędziora. - Człowiek uczy się na błędach i mam nadzieję, że takiego już więcej nie popełnię. To było skandaliczne, nie mogę się tak zachowywać, już chyba lepiej było wybić piłkę w aut - nie szczędził krytyki pod swoim adresem obrońca Legii. - Jednak najważniejsze są dla nas trzy punkty i z tego się cieszymy. To był dla nas bardzo trudny mecz, co zresztą było widać na boisku - dodał.
Podopieczni Jana Urbana często grali do tyłu i właśnie takie akcje najczęściej usiłowali wykorzystywać przyjezdni. - Rzeczywiście, w niektórych momentach jest tak, że powinniśmy wybić piłkę do przodu a się bawimy. Na pewno będziemy chcieli to poprawić, bo tak jak ja dałem prezent, to mam nadzieję, że więcej takich sytuacji nie będzie - powiedział Artur Jędrzejczyk.
Do przerwy legioniści przegrywali 1:2. Po wznowieniu gry kibice zgromadzeni na Pepsi Arenie długo musieli czekać na wyrównanie stanu rywalizacji i - wreszcie - na objęcie prowadzenia przez Legię. Doprowadzić do remisu udało się w 81. minucie po strzale "Jędzy". - W jakimś sensie cieszy ta bramka, bo zrehabilitowałem się za tamto podanie i to w jakiś sposób nas podbudowało. Najważniejsze są jednak trzy punkty. Nie wiem który zawodnik nie zdążył do piłki, kiedy ta przechodziła i odbiła mi się od głowy, a następnie wpadła do siatki. To cieszy, bo dawno nie strzeliłem bramki. Może w kolejnych meczach też coś ustrzelę - zapowiedział piłkarz.
Legia po raz kolejny w tym sezonie musiała gonić wynik. Również po raz kolejny przebudzenie w szeregach stołecznej drużyny nastąpiło dość późno. - Na początku byliśmy za mało agresywni. Nie podchodziliśmy tak blisko do przeciwnika, jak powinniśmy. Rywale mieli dużo miejsca i swobodnie grali piłką, co nie powinno się zdarzyć. W drugiej połowie już było lepiej i tych sytuacji było więcej. Źle weszliśmy w mecz. Musimy być bardziej agresywni i nie możemy pozwalać na to, aby przeciwnik bez problemów operował piłką - ocenił Jędrzejczyk.
Obrońca stołecznej drużyny obejrzał w meczu z Piastem Gliwice piątą już w tym sezonie żółtą kartkę. - Szczerze mówiąc, to już ich nie liczę - przyznał. - Może i go dotknąłem, ale jeżeli zawodnik kładzie się, krzyczy i za to już jest żółta kartka, a wcześniej bodajże obrońca Piasta za uderzenie Kucharczyka nie został w ogóle upomniany, no to - nie oszukujmy się - ale jest to trochę dziwne - analizował Artur Jędrzejczyk.