Problemem "Jagi" w tym sezonie jest gra na swoim stadionie (bilans 1-2-2, na wyjeździe 1-3-0). Tomasz Hajto uważa, że jego drużynie brakuje wsparcia kibiców. - Jak się gra u siebie, to sportowiec rozpaczliwie potrzebuje dopingu. Jeśli jest ta dodatkowa motywacja ze strony trybun, wtedy zawodnik podejmuje ryzyko. Tymczasem u nas jest tak cicho, że słychać muchę, która latała nad boiskiem poprzedniego dnia. To źle. Piłkarz, zwłaszcza młody, na dorobku, potrzebuje wsparcia. Wtedy jest inna adrenalina i gra się lepiej. Z Górnikiem graliśmy jedenastu na dziesięciu po czerwonej kartce jednego z zabrzan, ale zabrakło okrzyku, który dodałby sił. I skończyło się remisem - powiedział były reprezentant Polski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Szkoleniowiec Jagiellonii poinformował, że nie dostał od klubu żadnego ultimatum w związku z ostatnimi słabymi wynikami drużyny. Ponadto Hajto zaprzeczył, że jest skonfliktowany z czołowym strzelcem "Jagi" - Tomaszem Frankowskim.
Cała rozmowa w Przeglądzie Sportowym.