Po kwadransie meczu z Widzewem Łódź, Jagiellonia Białystok prowadziła 2:0. Dwie niemal identyczne bramki strzelił Nika Dzalamidze, a żółto-czerwoni w pierwszej odsłonie meczu prezentowali się kapitalnie, popisując się co chwila zagraniami wysokiej klasy. W przerwie meczu trener żółto-czerwonych nakazał zespołowi grać defensywnie, czego efektem była rosnąca przewaga RTS-u. - Założenie na drugą połowę było takie, żeby się cofnąć i liczyć na kontry - opowiadał obrońca Jagi, Michał Pazdan.
Taktyka taktyką, ale zmiany jakie w drugiej połowie przeprowadził Tomasz Hajto wołają o pomstę do nieba. Były reprezentant Polski ściągnął z boiska dwóch najlepszych zawodników - Tomasza Bandrowskiego oraz Dzalamidze. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wkrótce Widzew zdobył kontaktową bramkę, a w doliczonym czasie gry doprowadził do stanu 2:2.
Przed wyjazdowymi meczami z Wisłą Kraków i Lechem Poznań nad głową Hajty zawisły czarne chmury. Słaba gra i słabe wyniki sprawiały, że działacze - w razie niepowodzenia - zmieniliby trenera. Jaga niespodziewanie jednak zdobyła cztery punkty w tych meczach i Hajto uciekł spod gilotyny. Remis z Widzewem ponownie skomplikował jego sytuację. Działacze żółto-czerwonych wściekli opuszczali trybuny stadionu przy Słonecznej. Według informacji portalu SportoweFakty.pl bliski powrotu do Białegostoku jest Michał Probierz. Pozostaje jeszcze jednak jedno pytanie. Czy włodarze Jagiellonii zdecydują się na zmianę trenera już w tym tygodniu, czy dadzą jeszcze Hajcie szansę w wyjazdowym meczu z Legią?