Przypomnijmy, że spotkanie zostało przerwane w 78. minucie, tuż po objęciu przez Cracovię prowadzenia na blisko kwadrans, z powodu dymu, który po odpaleniu środków pirotechnicznych spowił boisko przy ul. Kałuży 1.
- Myślę, że kibice nie spodziewali się, że odpalenie tych rac spowoduje tak długą przerwę. Myślę, że to zaskoczyło ich samych i wyciągną z tego wniosku - mówi sternik Pasów i dodaje: - Ta przerwa była dla nas nieszczęśliwa i kibice naprawdę powinni pomyśleć, że takie zdarzenia nie pomagają. Po strzeleniu przez nas bramki to było niepotrzebne. Jako klub nie chcemy wyruszać na wojnę z kibicami, bo te relacje są bardzo dobre i cieszymy się z nich. Mamy super frekwencję. Jako klub nie zamierzamy podejmować żadnych środków oprócz tych, które nakażą władze.
Nad Cracovią wisi widmo kary finansowej od PZPN oraz zamknięcie przez wojewodę małopolskiego trybuny, na której odpalone zostały race.
ale jednocześnie gnidy wyciągałbym po meczu indywidualnie, a mozna to przecież zrobić - telemonitoring, ID... wszystkie te cuda - i lał bym pałą aż odejdzie mięs Czytaj całość