Łukasz Grzeszczyk wyrzucony z boiska za uderzenie rywala: Nawet go nie dotknąłem!

Łukasz Grzeszczyk nie ma powodów do zadowolenia, bo zakończył ostatni mecz z głupią czerwoną kartką. Czeka go teraz przymusowa pauza i najprawdopodobniej kara finansowa.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

W 66. minucie starcia z GKS Tychy 25-letni pomocnik wykonał wyraźny ruch łokciem w kierunku Bartłomieja Babiarza. Sędzia Paweł Dreschel widział to zdarzenie doskonale, bo znajdował się blisko. Zinterpretował je jako uderzenie rywala, a Łukasza Grzeszczyka wyrzucił z boiska.

Sam zawodnik jest w podłym nastroju, bo uważa, że sankcja była niewspółmierna do winy. - Wygląda na to, że runda jesienna się dla mnie skończyła. Czekają mnie pewnie dwa spotkania kary, a może nawet więcej. To bardzo boli, bo nie dotknąłem zawodnika GKS! Całe zdarzenie wyglądało tak, że wyskoczyłem do głowy, zostałem szturchnięty i się odmachnąłem. Jednak nie doszło w tym momencie do żadnego kontaktu. Tymczasem Babiarz padł na murawę i wywarł wrażenie, jakby został trafiony. Gdyby faktycznie tak było, to przecież miałby jakiś ślad - powiedział wzburzony warciarz.

Zachowanie Grzeszczyka było jednak bardzo nierozważne. Sędzia znajdował się blisko, a ruch ręką zawodnika był widoczny z daleka. - Rozumiem, ale trzeba też pamiętać, że jeśli ktoś cię uderza, to w pewnym sensie naturalny jest odruch odmachnięcia. Zresztą ja nawet nie wiedziałem dokładnie gdzie znajduje się piłkarz GKS.

Mimo tych tłumaczeń, 25-letni pomocnik nie zamierza uchylać się od winy. - Popełniłem błąd, co do tego nie ma wątpliwości. W przyszłości muszę ograniczyć takie reakcje, zagryźć zęby i grać dalej - dodał Grzeszczyk.

Czesław Owczarek zachowanie swojego podopiecznego nazwał bezmyślnym i zapowiedział karę. - Nie dziwię się trenerowi, miał powody do złości. Będąc na jego miejscu, czułbym się podobnie i zapewne też nosiłbym się z zamiarem ukarania winowajcy - stwierdził sam zainteresowany.

Czy nerwowa reakcja Grzeszczyka była efektem bezsilności? Warta rozegrała w niedzielę słabe spotkanie i miała duże problemy ze stwarzaniem sytuacji. - Będąc na boisku, nie miałem takich myśli. Moje zachowanie było po prostu odruchem. Faktem jest jednak, że szło nam ciężko. Poniekąd wynikało to z taktyki przeciwnika. GKS był ustawiony bardzo defensywnie, co utrudniało nam rozegranie akcji. Kilku poprzednich rywali grało do przodu, chciało zdobywać gole i w takich okolicznościach łatwiej nam się kreowało sytuacje - zakończył.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×