Petr Nemec: Każdy ma prawo do oceny

Trener Nemec nie zamierza obrażać się na dziennikarzy za niektóre artykuły. Życzyłby sobie jednak zachowanie umiaru i większego dialogu.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Na czwartkowej konferencji prasowej szkoleniowiec żółto-niebieskich wdał się w polemikę z jednym z przedstawicieli mediów. Słowny dialog Petra Nemca z dziennikarzem dotyczył pewnego artykułu prasowego i innego spojrzenia na niektóre sprawy. Szkoleniowiec gdynian nie zamierza jednak wojować z mediami. - Każdy ma prawo do oceny pracy trenera, ale brakuje mi w tym wszystkim większej komunikacji. Uważam, że w dobrym tonie byłoby, gdybyśmy pewne sprawy wyjaśnili sobie podczas rozmowy. Wówczas nikt do nikogo nie miałaby żalu - mówi opiekun Arki Gdynia.

W Olsztynie trener Nemec dokonał dwóch istotnych zmian. Pierwsza to posadzenie na ławce Radosława Pruchnika. Miejsce w bramce stracił także Michał Szromnik. Opiekun gdyńskiej drużyny przyznaje, że wyczerpał się jego limit cierpliwości do młodego golkipera. - Cały czas wypełniam założenia klubu, czyli stawiam na młodych piłkarzy. Dałem także szansę Szromnikowi, który nie umiał jej wykorzystać. Może powinienem posadzić go na ławce już we wcześniejszym meczu, zaufałem mu i chciałem żeby się odbudował. Nie zrobił tego, dlatego Maciej Szlaga powrócił do bramki - stwierdza.

Swoją szóstą bramkę w sezonie zdobył Marcus Vinicius. Brazylijczyk powrócił do składu po przerwie za żółte kartki. Po raz kolejny udowodnił, że ofensywa Arki bez niego nie istnieje. - Cieszę się, że Marcus strzelił, bo to przecież bramki są solą futbolu. To nie znaczy, że z jego gry jestem w pełni zadowolony. Widzę jeszcze u niego pewne rezerwy. Wiem, że nie jest typowym napastnikiem, ale ma ku temu podstawy. Chciałbym aby czasem dłużej przytrzymał piłkę, lepiej rozegrał do kolegów. Generalnie zdobył bramkę, to ważne, pomógł nam w wygranej - komentuje trener Nemec.

Szkoleniowiec gdynian umiejętnie szafuje siłami Mateusza Szwocha. Nie zawsze wystawia go w wyjściowym składzie. Często wprowadza na boisko w drugiej połowie. Szwoch odnajduje się w tej sytuacji, bowiem mecz ze Stomilem Olsztyn był kolejnym, w którym młody piłkarz wszedł z ławki i zdobył bramkę. Wcześniej udało się mu się to w starciu z Sandecją Nowy Sącz. - Po Szwochu widać, że spuchł. Trudy sezonu dają mu się we znaki. Nałożyła mu się intensywność meczów w lidze i reprezentacji. Kolejny raz wszedł na boisko z ławki i zdobył w ten sposób drugą bramkę. To znak, że także w takiej roli potrafi się odnaleźć - zauważa Nemec.

Krzysztof Sobieraj: Nagle nastały ciemne chmury

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×