Piłkarz Arki: Wokół nas za dużo się działo

Zawodnicy Arki rundę jesienną chcieliby zakończyć mocnym akcentem. W sobotę gdynianie zmierzą się z Dolcanem Ząbki. - Nie dopisujmy punktów, bo jeszcze ich nie zdobyliśmy - mówił Bartosz Brodziński.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Trener Nemec postanowił nieco przemeblować skład swojej drużyny i w Olsztynie na środku obrony zagrał Bartosz Brodziński. W czwartek młody defensor brał udział w konferencji prasowej, na której doszło do ostrej wymiany zdań między szkoleniowcem gdynian a jednym z dziennikarzy. Czy zawodnicy również czują się atakowani przez media? - Uważam, że mamy wsparcie i od mediów, i od kibiców. Oceniając to z mojej perspektywy przyznam, że wszyscy za bardzo wybiegamy w przyszłość. Nie skupiamy się na konkretnym, najbliższym meczu tylko patrzymy na czołówkę i mówimy, że gdzieś tam zespoły potraciły punkty, gdzieś tam miał być awans, że patrzymy już na koniec rundy. Tymczasem jakby zapominamy, że za trzy czy pięć dni czeka Arkę kolejne spotkanie, w którym celujemy w zwycięstwo. Za dużo działo się wokół nas, nie mogliśmy skupić się na lidze. Może z tą presją nie udało nam się żyć? Nie wiem. Nie ma ciśnienia, gramy o miejsca pięć-dziesięć. Ale nie oszukujmy się, każdy z nas ma większe ambicje - przyznał obrońca Arki.

Ostra wymiana zdań na konferencji Arki

Brodziński rozumie krytykę mediów. Wie, że gdy zespół gra słabo to narażają się na nieprzychylne recenzje. - Krytyka jest wskazana jeśli mecz przegrywamy na własne życzenie. Z drugiej strony jeśli ktoś zarzuca nam brak zaangażowanie i wytyka nasze niechciejstwo, to z tym się nie zgodzę. Nie patrzymy na innych, tylko na siebie. Chcemy wygrywać, w każdym meczu walczyć i pokazać, że to my prowadzimy grę. Nie przypominam sobie meczu, w którym któryś z zespołów siadł na nas, zdominował Arkę. To zawsze my prowadzimy grę. I to mogło nas uśpić - gramy piłką, a wyników nie ma - analizował piłkarz.

W sobotę arkowcy będą mogli liczyć na wsparcie kibiców. Najwyższa Komisja Odwoławcza uchyliła decyzję Wydziały Dyscypliny podtrzymując postanowienie wojewody pomorskiego, który orzekł, że na meczu z Dolcanem Ząbki z użytkowania  zostanie wyłączona trybuna "Górka". - Na pewno doping kibiców nam pomoże. Wielki ukłon w ich stronę. Są z nami, mimo że nie zawsze gramy tak jak oni tego oczekują - stwierdził "Broda".

Arka oprócz Dolcanu w tej rundzie zmierzy się jeszcze z ŁKS-em Łódź. - Nie dopisujmy punktów, bo jeszcze ich nie zdobyliśmy. Wielu już było takich, którzy przed meczem przyznawali nam punkty i wróżyli spacerek. W I lidze nie łatwych meczów. Zespoły, które są za nami też przecież śledzą tabelę, widzą jak gramy. Skoro w trzech meczach zdobyliśmy punkt, to one za darmo nam nic nie oddadzą. Musimy wszystko wybiegać i konsekwentnie grać swoje - zastrzegał "Broda".

Wiele krytyki spłynęło na barki obrońców, choć defensywa gdynian jest jedną ze stabilniejszych w lidze. - Błędy indywidualne zawsze będą. To jest nieodłączny element piłki. Obecność dwóch obrońców na konferencji od razu budzi dodatkowy podtekst. Może mnie wybrano, bo wcześniej nie uczestniczyłem w spotkaniach z dziennikarzami. Tego wykluczyć nie można. Raczej więcej problemów mamy z przodu - zauważył Bartosz Brodziński.

Jak Arka zamierza zagrać z Dolcanem? - Dostępność naszych meczów w Orange Sport ułatwia zadanie rywalom. Mogą nas podpatrzyć i rozszyfrować grę. Ciężko nam kogokolwiek zaskoczyć. Czeka nas mecz walki. Chcemy konsekwentnie robić swoje. Z tego co wiem Dolcan gra trójką obrońców. Może zaatakujemy bokami? Trener zdecyduje - zastanawiał się zawodnik żółto-niebieskich.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×