Do sobotniego spotkania mistrzowie Polski przystąpili bez kontuzjowanego Tadeusza Sochy, ale za to z powracającym po urazie pleców Słowakiem Marianem Kelemen w bramce. Piast przyjechał do Wrocławia po czterech porażkach z rzędu.
Przez pierwszy kwadrans na boisku niewiele się działo, a gra toczyła się w środkowej części boiska. W 20. minucie Przemysław Kaźmierczak podał do wbiegającego w pole karne Sebastiana Mili, lot piłki przeciął jednak Paweł Oleksy i ta wpadła do bramki, ale gol nie został uznany, ponieważ – zdaniem sędziego - kapitan Śląska był na spalonym.
W 29. minucie goście nie mieli już tyle szczęścia. Waldemar Sobota przedarł się lewą stroną boiska i dośrodkował do zamykającego akcję Mili, który strzałem głową nie dał szans Dariuszowi Treli.
Piast wyrównał 10 minut później. Po zagraniu ręką Soboty w polu karnym sędzia podyktował "jedenastkę", którą na bramkę pewnie zamienił Wojciech Kędziora. Goście poszli za ciosem i tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie.
Po błędzie obrońców piłka trafiła do Rubena Jurado, a Hiszpan - mimo ostrego kąta - zdołał pokonać Kelemena.
Po zmianie stron gospodarze zaatakowali śmielej, ale grali bardzo nerwowo. Jeśli już mistrzom Polski udawało się przedostać w pole karne rywali i oddać strzał, to na ich drodze stawał świetnie interweniujący Trela. Bramkarz Piasta kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą gola, broniąc uderzenia m.in. Soboty, Mili i Kaźmierczaka.
Cofnięci na własną połowę goście swoich szans szukali w stałych fragmentach gry i kontratakach. W 77. minucie Damian Zbozień wykorzystał nieporadność obrońców Śląska, wpadł w pole karne i mając przed sobą tylko bramkarza zdobył trzecia bramkę.
Gospodarze atakowali do ostatnich minut, ale grali bez pomysłu i wynik nie uległ zmianie. Wrocławianie przegrali drugi z rzędu mecz na własnym stadionie, a beniaminek podtrzymał miano drużyny bezkompromisowej - w ekstraklasie jeszcze nie zremisował.
Marcin Brosz (trener Piasta Gliwice): Takie mecze jak dzisiaj są dla nas, beniaminka, klubu, który dopiero jest budowany, ogromnym handicapem i zaszczytem. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa nad mistrzem Polski, dedykujemy je licznej grupie kibiców, którzy dzisiaj nas wspierali na trybunach i mieszkańcom Gliwic, którzy bardzo długo czekali na taki sukces. Myślę, że przez większą cześć meczu to my kontrolowaliśmy grę. Śląsk podyktował trudne warunki, ale się do nich dostosowaliśmy, wyprowadziliśmy groźne kontry i trzy razy udało nam się pokonać Kelemena. Niewielu drużynom udaje się wygrać we Wrocławiu.
Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): Na pewno nie jest mi łatwo oceniać takie spotkanie. Będziemy musieli przeanalizować, dlaczego nie udaje nam się zagrać trzech, czterech spotkań z rzędu na dobrym poziomie i dlaczego mamy takie wahania formy. Straciliśmy dzisiaj inicjatywę po tym, jak strzeliliśmy bramkę i jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Przeciwnik zneutralizował nas ostrą grą, a my biliśmy głową w mur. Gdy udawało nam się grać na dwa, trzy podania, to rywal miał sporo kłopotów, ale takich momentów w całym spotkaniu było zdecydowanie za mało.
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:3 (1:2)
1:0 - Sebastian Mila 29'
1:1 - Wojciech Kędziora (k.) 40'
1:2 - Ruben Jurado 44'
1:3 - Damian Zbozień 77'
Składy:
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Marcin Kowalczyk (46' Mariusz Pawelec), Tomasz Jodłowiec, Rafał Grodzicki, Amir Spahić, Rok Elsner, Przemysław Kaźmierczak, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Sylwester Patejuk (55' Piotr Ćwielong), Łukasz Gikiewicz (75' Cristian Omar Diaz).
Piast Gliwice: Dariusz Trela - Damian Zbozień, Jan Polak, Fernando Cuerda, Paweł Oleksy, Matej Izvolt, Artis Lazdins (46' Mateusz Matras), Mariusz Zganiacz (75' Adrian Klepczyński), Tomasz Podgórski, Ruben Jurado, Wojciech Kędziora (87' Adrian Sikora).
Żółte kartki: Marcin Kowalczyk, Waldemar Sobota, Mariusz Pawelec, Cristian Omar Diaz (Śląsk) oraz Artis Lazdins, Adrian Klepczyński (Piast).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 13 800.