Zbigniew Małkowski: Cieszę się, że opatrzność po raz kolejny nad nami czuwała

Korona Kielce w ostatniej minucie uratowała remis z Wisłą Kraków. Bohaterem spotkania został Maciej Korzym, który dał kielczanom jeden punkt.

Anna Soboń
Anna Soboń

- Wiedziałem, że to będzie ciężki mecz. Prognozowałem, że będzie 1:0. Niestety, nie udało się wygrać, ale można powiedzieć, że ten remis jest zwycięski. Tym bardziej, że kończyliśmy w dziewiątkę, graliśmy na ciężkim boisku, mimo że dużo pracy włożono w to, żeby je dobrze przygotować. Trzeba się cieszyć z tego, że nie straciliśmy więcej bramek, a do końca wierzyliśmy w to, że jedną możemy zdobyć i zremisować ten mecz - mówił na łamach Echa Dnia bramkarz kieleckiej Korony, Zbigniew Małkowski.

Występ szczęśliwego strzelca Korony stał pod znakiem zapytania, gdyż napastnik żółto-czerwonych miał problemy z kolanem. Nie mógł jednak opuścić tak prestiżowego pojedynku i zgłosił swoją gotowość do gry trenerowi Leszkowi Ojrzyńskiemu, który zdecydował się zaufać napastnikowi, co w końcowym rozrachunku opłaciło się ekipie z Kielc. Radości po zdobyciu przez Macieja Korzyma bramki nie krył Małkowski, który komplementował kolegę z zespołu.

- Cieszę się, że opatrzność po raz kolejnymi nad nami czuwała. Maciek Korzym do czwartku nie trenował. Miał problemy z kolanem. Powiedział, że jest gotowy do gry, nie zamierzał odpuścić takiego meczu i góra mu to wynagrodziła - dodał golkiper.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×