Początkowo nic nie wskazywało na to, że Waldemar Sobota będzie chciał jak najszybciej wymazać z pamięci mecz z Piastem Gliwice. Pomocnik WKS-u i reprezentant Polski w 29. minucie spotkania popisał się bowiem ładna asystą przy bramce Sebastiana Mili. Potem było już jednak coraz gorzej. Jeszcze w pierwszej połowie Sobota po zagraniu ręką we własnym polu karnym sprokurował rzut karny dla rywala. W drugiej części potyczki po jego fatalnej stracie na listę strzelców wpisał się Damian Zbozień. - Strzeliliśmy bramkę na 1:0. Potem był mój ewidentny błąd przy rzucie karnym. Tak się składa, że nie było to moje najlepsze spotkanie. Przeprosiłem już kolegów w szatni. Cóż zrobić, takie mecze niestety się zdarzają, a nie powinny - mówił zawodnik zielono-biało-czerwonych.
- Zawaliłem ten mecz. Nie wiem, dlaczego popełniłem tak fatalne błędy, ale biorę odpowiedzialność za tę porażkę na siebie - podkreślił.
W tym sezonie ligowym mistrzowie Polski grają w kratkę. Potrafią pokonać na wyjeździe Lechię Gdańsk czy Pogoń Szczecin, ale i ponieść porażkę na własnym stadionie z KGHM Zagłębiem Lubin czy Piastem Gliwice. - Ciężko powiedzieć co się dzieje. Udaje nam się wygrywać na wyjazdach, ostatnio przegrywamy u siebie. Trzeba popracować, aby te zwycięstwa na wyjazdach przypieczętować kompletem punktów u siebie - skomentował piłkarz. - Gdy gramy na wyjeździe, to strzelamy dużo bramek, wygrywamy. Jeżeli chodzi o mecze u siebie, to z Zagłębiem przegraliśmy, teraz z Piastem. Wina tym razem jednak była po mojej stronie - zaznaczył Waldemar Sobota.