- Zrobiłem w ostatnich sekundach to, co do mnie należało. A na ten punkt harowała cała drużyna przez całą drugą połowę, gdyż pierwsza nam nie wyszła. To były ułamki sekundy, noga sama się ułożyła i piłka dobrze poszła po długim rogu. A że bramka ważna, to się cieszę, bo strzelona nie byle komu, tylko Wiśle. Gol strzelony tej drużynie zawsze smakuje wybornie i mnie, i naszym kibicom - stwierdził w rozmowie z Echem Dnia, Maciej Korzym.
Co ciekawe, Korzym był tak skoncentrowany na tym, by zmienić niekorzystny wynik zespołu, że nawet nie zauważył, że jego drużyna gra w dziewiątkę.
- Ja nawet nie wiedziałem, że Jovka też dostał kartkę i zostało nas już tylko dziewięciu! Dopiero po meczu chłopaki mi powiedzieli (śmiech). Widocznie taki byłem naładowany energią i myślałam tylko o tym, jak tu dobrać się do Wisły, bo wiadomo przecież, co to dla nas za mecz. No i umknęło mi to - dodał napastnik Korony.
Źródło: Echo Dnia.