Pożyteczna lekcja na zaklętym stadionie - echa meczu Polska - Urugwaj

PGE Arena Gdańsk zdecydowanie nie rozpieszcza drużyn, które grają na niej w charakterze gospodarza. Podobnie było w meczu z Urugwajem. Mimo to z meczu można wyciągnąć pozytywy.

Klątwa PGE Areny Gdańsk?

W tym sezonie będąca gospodarzem PGE Areny Gdańsk Lechia, rozegrała pięć spotkań u siebie. Wygrała zaledwie jedno, a przegrała cztery. Dzięki znakomitemu bilansowi (pięć zwycięstw i jedna porażka) w pojedynkach wyjazdowych, zajmuje jednak szóste miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Nie lepiej wyglądał bilans biało-zielonych w sezonie 2011/12. Z piętnastu spotkań rozegranych na własnym obiekcie, wygrali trzy razy, zremisowali siedmiokrotnie, a w pięciu przypadkach schodzili jako pokonani. Jeśli doliczyć do tego mecz reprezentacji Polski z Niemcami, który zakończył się remisem, bilans gospodarzy gdańskiego stadionu w meczach oficjalnych i w spotkaniach reprezentacji Polski, to cztery zwycięstwa, osiem remisów i dziesięć porażek.

Świetne przyjęcie Urugwajczyków

Reprezentanci Urugwaju będą bardzo dobrze wspominać pobyt w Trójmieście. Mieszkali w Sopocie, trenowali w Gdyni, a spotkanie z kadrą prowadzoną przez Waldemara Fornalika rozegrali w Gdańsku. - Zostaliśmy świetnie przyjęci i chciałbym podziękować fantastycznej publiczności, która była na meczu. Dla nas było bardzo miłe, jak kibice oklaskiwali nasz hymn. To u nas jest bardzo rzadkim zjawiskiem - powiedział Oscar Tabarez.

Biało-czerwony Gdańsk

Już kilka godzin przed meczem, gdańskie Główne Miasto wprost roiło się od kibiców w biało-czerwonych szalikach. Przyjechali oni na spotkanie z całej Polski, ale patrząc na flagi z nazwami miast, dominowali fani z Pomorza. Podczas odgrywania hymnu, podnieśli oni specjalnie przygotowane kartony, a frekwencja na tym meczu towarzyskim - 39 460 widzów, to nowy rekord PGE Areny Gdańsk. Niestety podczas spotkania, poza kilkoma momentami doping nie był donośny - brakowało przede wszystkim grupy, która mogłaby pociągnąć za sobą cały stadion, a na nową murawę gdańskiego obiektu (która zresztą zdała egzamin) często lądowały zrobione z kartonów samoloty. Mimo to fani zgromadzeni na arenie Euro 2012, chwalili sobie atmosferę meczu.

Bajeczna technika urugwajskich gwiazd

[tag=17314]

Edinson Cavani[/tag] i Luis Suarez - ten duet urugwajskich gwiazd wprost zmiótł z ziemi polskich obrońców. Ich bajeczna technika zachwycała kibiców zgromadzonych na gdańskim stadionie. Na ich tle polscy obrońcy wyglądali jak dzieci zagubione we mgle, czego najbardziej wyrazistym przykładem jest Kamil Glik. Gdy w 21. minucie płasko dośrodkował Suarez, naciskany przez Cavaniego Polak wbił piłkę do własnej bramki. Dwa najjaśniejsze punkty tego spotkania zdołały w kolejnych minutach pokonać polskich golkiperów, wpisując się na listę strzelców. Szczególnie wykazał się Suarez, który w sytuacji sam na sam zachował się po profesorsku, zmuszając do błędu Tomasza Kuszczaka.

Nie ten poziom…

W konfrontacji z reprezentacją Urugwaju, zostały obnażone wszystkie błędy polskich piłkarzy. Zawiedli przede wszystkim obrońcy, w tym bohater meczu z Anglią - Kamil Glik, jednak również inni nie ustrzegli się błędów. Częste podania w próżnię, czy też bezradność przy zabawach z piłką gości z Ameryki Południowej i kompletny brak zagrożenia z przodu, to tylko niektóre przykłady różnic między zawodnikami z obu krajów. - Jestem zawiedziony grą ofensywną. Zabrakło mi tego co biało-czerwoni pokazali w spotkaniu z Anglią. Wtedy poszczególni piłkarze podłączali się do akcji, wspierali Roberta Lewandowskiego i przeciwnicy mieli sporo kłopotów. Wówczas stworzyliśmy dużo klarownych sytuacji, ale byliśmy nieskuteczni. Przeciwko Urugwajowi wyglądało to dużo gorzej, bo cała drużyna zawiodła w grze do przodu - skomentował Jan Tomaszewski. Na osłodę pozostał nam fakt, że najpiękniejszą bramkę w spotkaniu zdobył Ludovic Obraniak, którego potężny strzał z dystansu wprowadził w ekstazę publiczność - Wiedzieliśmy, co potrafią zrobić Suarez, czy Cavani. Dostaliśmy sromotną lekcję i wiemy ile nam brakuje do czołowej drużyny świata, która w ostatnim czasie nie grała jednak dobrze w eliminacjach. To zadziałało na naszą niekorzyść. Potraktowali oni mecz bardzo serio. My możemy być natomiast zadowoleni z tego, co było na boisku. Oczywiście nie z wyniku, a z tego, że mogliśmy porównać się do tak dobrego zespołu - doszukał się pozytywów trener Fornalik.

Komentarze (3)
avatar
derek
15.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
my to ale mamy te stadiony, jeden zaklęty, drugi nie nadaje się do użytku gdy pada deszcz. stadion we Wrocławiu też nam nie służy bo tam zakończyliśmy udział w Euro 2012.Może czas powrotu na Śl Czytaj całość