Piątkowe spotkanie KGHM Zagłębia Lubin z GKS-em Bełchatów miało scenerię iście z horroru. Boisko gęsto spowiła bowiem mgła, która zdecydowanie utrudniała kibicom obserwowanie poczynań na murawie.
Także piłkarzom nie grało się łatwo. - Nie przypominam sobie, abym grał w takiej mgle. Jeden mecz w Wodzisławiu z Odrą był podobny, ale takiej mgły na pewno nie było. Kiedyś z Ruchem Chorzów były jednak jeszcze gorsze warunki. Rywalizowaliśmy w śniegu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Łukasz Hanzel, który strzelił jedynego gola w meczu.
- Na boisku było widać co się dzieje, ale nie w takim stopniu, jak w normalnych warunkach. W odległości trzydziestu metrów była dobra widoczność, ale na jakiś dłuższy przerzut, to z tym było już gorzej - wyjaśnił zawodnik.
Co ciekawe, nie wszyscy piłkarze widzieli nawet gola, którego strzelił Hanzel. - Michał (Gliwa - dop.red.) nie widział bramki, sam mi to mówił - żartował zadowolony zawodnik.