Przegraliśmy na własne życzenie - komantarze po meczu Sokół Aleksandrów Łódzki - KSZO Ostrowiec

KSZO mimo, że przegrał był zespołem piłkarsko zdecydowanie lepszym od gospodarzy, jednak tym razem ambicja i wola zwycięstwa okazały się za silne, nawet na dużo lepszych piłkarski zawodników z Ostrowca. Drużynie pomarańczowo - czarnych nie pozostaje nic innego jak wyciągnąć z tego meczu wnioski i odrobić straty punktowe w najbliżej potyczce z Sandecją Nowy Sącz.

Tomasz Muchiński (trener Sokoła): Uważam, że mecz miał swoją dramaturgię. Zespół KSZO przyjechał tutaj na pewno w roli zdecydowanego faworyta.. Aspiracje klubu KSZO są o niebo inne od naszych. Moi zawodnicy wytrzymali ten mecz pod względem motorycznym, a tego się najbardziej obawiałem. Z jakością gry było nienajlepiej, bo czasami było zbyt dużo nerwowości, ale wytrzymali to. Ty bardziej, że w środę graliśmy 120. minut w Pucharze Polskiz Piastem Gliwice i wydawało mi się, że mogę mieć kłopoty w tej materii, że mogą po prostu potocznie mówiąc odjechać. Na szczęście dla nas tak się nie stało. Faul taktyczny zawodnika KSZO spowodował, że gra przy wyniku 1-0 układała się po naszej myśli, bo praktycznie typowych stuprocentowych sytuacji KSZO nie stworzył i jedyne zagrożenie było tylko po stałych fragmentach gry. Również te stałe fragmenty gry drużynie gości mogły przynieść korzyść, ale tak się nie stało. Bardzo się cieszę, że moja drużyna stanęła na wysokości zadania i trzy punkty zostają w Aleksandrowie.

Przemysław Sztybrych (pomocnik Sokoła): Cieszymy się, że wygraliśmy. Trochę szczęście nam pomogło, ale jakby nie było u siebie jesteśmy niepokonani. Jeśli chodzi o czerwoną kartkę to może rzeczywiście po osłabieniu KSZO zaczęło to wyglądać lepiej, natomiast mecz trwa 90. minut i to my po końcowym gwizdku dopisujemy do swojego konta trzy punkty, z czego się bardzo cieszymy.

Andrzej Wiśniewski (trener KSZO): Ciężko mi jest podsumować mecz, który przegraliśmy i to przegraliśmy na własne życzenie. Zespół przeciwnika włożył więcej serca w ten mecz i dlatego spotkała ich za to nagroda. Potwierdziło się to, co wielokrotnie swoim piłkarzom powtarzałem, że najpierw jest praca, walka, a później są umiejętności. W dzisiaj wygrał zespół, który nie był w tym meczu lepszy. Wierzę, że wyciągniemy z tego wnioski. Mamy jeszcze wiele spotkań do rozegrania, teraz gramy praktycznie co trzy dni i trzeba będzie te straty odrobić. Wiedziałem, że będzie to ciężki mecz, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że to spotkanie możemy przegrać. Nawet moja decyzja jeśli chodzi o zmiany potwierdza to, że wierzyliśmy i chcieliśmy wygrać, bo przeszedłem na grę trzema obrońcami po to, żebyśmy grali nadal dwoma napastnikami i żeby prawdopodobieństwo strzelenia bramki było większe. Być może zrobiłem źle, ale tego nigdy nie będę wiedział. Chciałem ten mecz wygrać. Uważałem, że grając nawet w dziesięciu będziemy w stanie zdobyć punkty. Podjąłem ryzyko, które niestety się nie opłaciło. Dla mnie ewidentny karny na początku meczu był ewidentny, bo ja to widziałem bardzo dobrze. Śmiem twierdzić, że gdyby ta sytuacja wydarzyła się troszkę później, to sędzia musiałby to gwizdnąć. Myślę, że wystraszył się tego, że mecz się zaczyna, a on będzie musiał podyktować karnego. Nie mam pretensji do Pietrzaka za drugą kartkę, tylko z pierwszej i ja mu to powiedziałem zaraz po zejściu. To trzeba nazwać po imieniu, bo to była po prostu głupota i to zdecydowało między innymi o tym, że ten mecz przegraliśmy. Szczęścia też nie mieliśmy, bo przeciwnicy wybijali z bramki, były sytuacje, których trudniej było nie strzelić, niż strzelić, przykładem może być Michał Stachurski, ale niestety nie udało się. Oprócz naszych grzechów, które popełniliśmy, nie mieliśmy ani odrobiny szczęścia, a ono jest również potrzebne.

Tomas Libič (pomocnik KSZO): Ciężko powiedzieć czego nam zabrakło, bo dzisiaj zespół z Aleksandrowa Łódzkiego zagrał z wielkim sercem i wolą w zwycięstwo. Powstrzymywali nas przy stałych fragmentach gry, po których powinny paść bramki. Ja, Radek Kardas i Michał Stachurski mieliśmy świetne sytuacje, jednak niestety nie udało się ich wykorzystać. W drugiej połowie po czerwonej kartce wykluczony z gry został Michał Pietrzak i grało nam się ciężko, ale taka jest piłka - nie zawsze się wygrywa. Piłkarze Sokoła wywalczyli to zwycięstwo swoją ambicją, bo nie był to zespół piłkarsko od nas lepszy. Trzeba wyciągnąć wnioski i odrobić te straty w najbliższym spotkaniu.

Tomasz Ciesielski (obrońca KSZO): Stworzyliśmy dużo sytuacji ze stałych fragmentach gry, jednak nie potrafiliśmy ich wykorzystać i za to zapłaciliśmy stratą bramki i w konsekwencji trzech punktów. Najsmutniejsze jest to, że nie stworzyliśmy jakiejś stuprocentowej okazji do zdobycia gola z gry, ale mnóstwo było sytuacji po stałych fragmentach i niemal każdy mógł się zakończyć zdobyciem bramki. Niestety nie udało się. Słabo gramy jako zespół jeśli chodzi o skuteczność i za to zostaliśmy skarceni. Drużyna z Aleksandrowa Łódzkiego wydaje mi się, że bardziej walczył na boisku, bardziej chciał to spotkanie wygrać, choć to my cały czas mieliśmy przewagę i walczyliśmy. Sokół miał dość prostą taktykę: bramkarz posyłał długą piłkę i jak to się mówi "albo się udo albo się nie udo". Czerwona kartka też troszkę pokrzyżowała nam szyki, straciliśmy bramkę i przegraliśmy. Szkoda, bo każdy z nas na pewno walczył i zostawił sporo zdrowia na boisku, jednak beż żadnego efektu.

Adrian Frańczak (pomocnik KSZO): Niestety przegraliśmy ten mecz bardzo pechowo. Mieliśmy sporo sytuacji. Wiele razy bramkarz, zupełnie przypadkiem, odbijał piłkę nawet nie ręką tylko klatką piersiową czy głową. Również obrońcy wybijali piłkę z linii bramkowej. Trener postawił na ofensywę. Mieliśmy strzelić bramkę, jednak po jednej z kontr straciliśmy gola na 0:1 i w konsekwencji przegraliśmy spotkanie. Wynik na pewno bardzo boli, bo zostawiliśmy sporo zdrowia i serca na boisku. Szkoda tej drugiej żółtej kartki Michała, bo jednak w zaistniałej sytuacji trener musiał poukładać zespół troszkę inaczej.

Komentarze (0)