- Szkoda, że mecz zakończył się tak fatalnie dla Szydłowianki. Przyjechaliśmy do Radomia mocno skoncentrowani i zmobilizowani, i wcale nie zamierzaliśmy tanio sprzedać skóry. Wiadomo, że Radomiak jest lepszą drużyną, ale przez nasze indywidualne błędy już na początku meczu, zaprzepaściliśmy szansę na równorzędną walkę przez całe spotkanie - powiedział po meczu pochodzący z Radomia, a reprezentujący barwy Szydłowianki, Szymon Kurbiel.
To właśnie ten zawodnik przy stanie 1:0 dla Radomiaka miał wyśmienitą szansę na wyrównanie stanu gry. W 33. minucie urwał się Michałowi Majewskiemu i popędził na bramkę strzeżoną przez Piotra Banasiaka. Strzał był mierzony i gdyby nie przytomna interwencja radomskiego golkipera, Szydłowianka zdobyłaby kontaktową bramkę.
Okazało się jednak, że było to wszystko, czym mogła postraszyć Szydłowianka o wiele wyżej notowanego przeciwnika. - Byliśmy schowani nie za podwójną, ale za potrójną gardą i całkowicie zapomnieliśmy o kontrach. To nas zgubiło. Całkowicie nie zrealizowaliśmy założeń taktycznych, nie tak miało być. Źle zaczęliśmy rundę i teraz są tego konsekwencje, a nie jesteśmy słabą drużyną - żalił się po spotkaniu znany z występów w Radomiaku napastnik Szydłowianki, Michał Kowalczyk.
Nietrudno się domyślać, że przy ultradefensywnym ustawieniu gości z Szydłowca, to Radomiak dyktował warunki gry. W 41. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Paweł Tarnowski. W tyle zostawił kilku rywali i niczym burza wpadł w pole karne posyłając precyzyjne dośrodkowanie wprost na nogę Łukasza Janika. Młody snajper Zielonych dopełnił tylko formalności.
Trzecia bramka dla Radomiaka była dziełem Arkadiusza Oziewicza. W zasadzie pomocnik Zielonych planował dośrodkowanie, ale piłka zeszła mu z nogi, i z praktycznie zerowego kąta wpadła do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Furmana.
- To miało być dośrodkowanie, ale piłka zeszła mi z nogi i tym sposobem padła trzecia bramka dla Radomiaka - tłumaczył po meczu Oziewicz. - Dodam, że kontrolowaliśmy grę już od pierwszych minut. Dwie bramki w pierwszej połowie szybko ustawiły mecz. Taka zaliczka pozwoliła wyjść na drugą odsłonę na luzie i na takim samym luzie zaaplikować rywalowi cztery gole - dorzucił "Ozi".
Kolejne bramki padały jak na zawołanie. Najpierw w 55. minucie efektownym szczupakiem wykończył dośrodkowanie Daniela Barzyńskiego wszędobylski Paweł Tarnowski. Ten sam zawodnik nie dał żadnych szans bramkarzowi gości w 76. minucie, pewnie wykańczając sytuację sam na sam. Dzieła zniszczenia dopełnił w 89. minucie Maciej Lesisz, wykorzystując niezdecydowanie obrońców Szydłowianki.
- Od samego początku dyktowaliśmy warunki gry. Szydłowianka przez całe spotkanie nie zmieniła ustawienia i grała taką samą taktyką od pierwszej do ostatniej bramki. My natomiast szanowaliśmy piłkę, wymienialiśmy dużo podań i tak naprawdę już po 45. minutach Szydłowianka zdała sobie sprawę, że w Radomiu nic nie ugra - podsumował spotkanie trener Radomiaka, Zbigniew Wachowicz.
Warto również wspomnieć, że mecz z Szydłowianką obejrzało blisko 3000 widzów. - To jest coś niesamowitego. To wręcz niespotykana sytuacja, by na czwartą ligę przychodziła taka liczba kibiców - dodał na zakończenie Wachowicz.
RKS 1910 Radomiak SA Radom - Szydłowianka Szydłowiec 6:0 (2:0)
1:0 - Czpak 3’
2:0 - Janik 41’
3:0 - Oziewicz 50’
4:0 - Tarnowski 55’
5:0 - Tarnowski 76’
6:0 - Lesisz 89’
Składy:
Radomiak: Banasiak - Majewski, Sikorski, Mortka, Boryczka, Czpak (Lesisz 69’), Wlazło, Tarnowski (Rosłaniec 81’), Janik (Stancelewicz 75’), Oziewicz, Barzyński (Skorupski 69’).
Szydłowianka: Furman - Ludew, Gogacz, Gołębiewski, Kobylarczyk, Gromek (Wajszczuk 63’), Ciupiński (Kępczyński 81’), Kiliańki (Czubak 75’), Kurbiel, Kowalczyk, Śniegocki (Leszczyński 59’).
Sędzia: Sławomir Pipczyński (ROZPN).
Widzów: 3000.