Zwycięstwo Śląska z Lechem przestrogą dla Legii Warszawa

Piłkarze Śląska Wrocław po zwycięstwie z Lechem Poznań nabrali nowej wiary w siebie. Teraz przed mistrzem Polski prestiżowy mecz z Legią Warszawa, która w poprzednim sezonie we Wrocławiu wygrała 4:0!

Po meczach z Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok mało kto przypuszczał, że mistrzowie Polski zdołają wywieźć trzy punkty z Poznania w starciu z Lechem. Zawodnicy Śląska Wrocław w pełni zdominowali jednak poczynania na boisku i pewnie pokonali Kolejorza. - Po raz kolejny wyciągnęliśmy dobre wnioski z wcześniejszych spotkań i pokazaliśmy, że w tych ostatnich meczach - począwszy od potyczki z Piastem Gliwice, po Wisłę Kraków i Jagiellonię Białystok - jednak coś w naszej dyspozycji idzie do przodu. Wyniki za tym nie szły, ale jesteśmy teraz zadowoleni, że tym razem udało się. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Szkoda tych punktów, które potraciliśmy, ale tego już nie wrócimy. Musimy patrzeć do przodu, przed nami kolejne spotkanie. Trzeba zagrać podobnie albo lepiej, żeby ten mecz wygrać - komentuje Przemysław Kaźmierczak.

Śląsk w Poznaniu pokazał się z bardzo dobrej strony. Lechici praktycznie nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Mariana Kelemena. - Byliśmy drużyną lepszą, która absolutnie zasłużyła na zwycięstwo. Zespół był bardzo zdeterminowany, graliśmy wysoko i agresywnie. Nie był to łatwy okres dla Śląska po porażce z Wisłą i niewiarygodnym spotkaniu z Jagiellonią. Czuliśmy, że musimy sobie z tym sami poradzić i pokazaliśmy, że możemy liczyć na siebie - zaznacza Sebastian Mila. - Cieszymy się, że w ogóle na nic nie pozwoliliśmy Lechowi. To tym bardziej jakby zasługa naszego zespołu - podkreśla.

Wydawało się, że po ostatniej "aferze" związanej z rozwiązaniem kontraktu z Patrikiem Mrazem, mistrzowie Polski będą rozbici. Ci w Poznaniu pokazali jednak, że potrafią walczyć całym zespołem. - Dlatego każdemu się łatwiej grało. Jeden zawodnik z drugim był bliżej siebie, czego nie było w końcówce spotkania z Jagiellonią Białystok. Na tym musimy się skupić, żeby to była powtarzalność i aby o tym przez cały mecz pamiętać. W tym kierunku trzeba iść - wyjaśnia Kaźmierczak.

- Wiedziałem, że spotkanie w Poznaniu będzie ciężkie, bo liga pokazuje, że nie jest łatwo. W każdym meczu trzeba być skoncentrowanym na sto procent przez pełne 90 minut. Wiedzieliśmy na co nas stać. Cieszymy się, że zagraliśmy skutecznie. Wynik był wysoki, ale myślę, że zasłużony - dodaje.

Po zwycięstwie w Poznaniu Śląsk nabrał też pewności siebie, której ostatnio tak bardzo ma brakowało. Drużyna Stanislava Levego czuje się teraz silniejsza. - Ta bramka na 1:0 trochę nas uspokoiła. Czuliśmy się dobrze. Graliśmy agresywnie, nie pozwalaliśmy na nic Lechowi. To powodowało, że z minuty na minutę pewność była coraz większa - komentuje Mila.

Już w  piątek dojdzie jednak do spotkania na które czeka się od zakończenia poprzedniego sezonu. Śląsk na Stadionie Miejskim we Wrocławiu podejmować będzie mistrza jesieni, Legię Warszawa. Zespół ze stolicy niedawno też wygrał w Poznaniu, tyle że 3:1. Mistrzowie Polski odpowiedzieli jeszcze efektowniejszym 3:0. Obydwa zespoły w minionej kolejce odniosły efektowne zwycięstwa, co zapowiada, że ich piątkowe starcie może być niesłychanie emocjonujące.

Smaczku całej sprawie dodaje to, że w poprzednim sezonie, a dokładnie 26 lutego, Legia ścigająca wówczas Śląsk w tabeli, we Wrocławiu zwyciężyła aż 4:0! - To będzie trudne spotkanie dla nas. Wiemy, jaki potencjał ma Legia Warszawa, jaka to jest drużyna. Ma już bardzo dużo punktów i przyjedzie teraz do nas. Pamiętam jeszcze nasze ostatnie spotkanie we Wrocławiu, kiedy zbili nas na własnym boisku. Jesteśmy gotowi. Myślę, że mieliśmy trudny i długi sezon. Wiele doświadczeń zebraliśmy. Mam nadzieję, że zagramy kolejny dobry mecz i to my będzie górą - mówi kapitan Śląska Wrocław.

Po ostatnim zwycięstwie z Lechem w drużynie WKS-u nie mogą się jednak doczekać piątkowej potyczki. - Myślę, że do meczu z Legią możemy podchodzić z optymizmem. Miejmy nadzieję, że będziemy cieszyć się jak po meczu w Poznaniu. Wtedy powiemy, że ta runda pozytywnie się zakończyła. Nie możemy wpaść w jakieś rozluźnienie, trzeba cały czas być skoncentrowanym, ale oczywiście i świadomym, na co nas stać - kończy Przemysław Kaźmierczak.

Źródło artykułu: