Kilka lat temu Ryszard Tarasiewicz zbudował we Wrocławiu zespół, który Orest Lenczyk doprowadził najpierw do wicemistrzostwa, a potem do mistrzostwa Polski. To bowiem głównie zawodnicy sprowadzeni przez Tarasiewicza stanowili trzon drużyny, która momentami zadziwiała wszystkich piłkarskich kibiców w Polsce. Kolejne cegiełki do tego zespołu dokładał już "Oro Profesoro".
Teraz w Śląsku nie ma już ani Tarasiewicza, ani Lenczyka, a wszystko wskazuje też na to, że niebawem nie będzie większości zawodników, którzy z WKS-em osiągnęli tak ogromny sukces. Już przed rozpoczęciem sezonu ze Śląskiem pożegnali się tacy piłkarze jak Piotr Celeban, Sebastian Dudek, Dariusz Sztylka, Krzysztof Wołczek czy Jarosław Fojut. Zwłaszcza strata Celebana okazała się bardzo dotkliwa. Co prawda do WKS-u przyszli nowi zawodnicy, ale linię defensywną praktycznie trzeba było tworzyć od nowa.
Śląsk w rundzie jesiennej grał w kratkę. Dobre mecze przeplatał ze słabszymi, a w końcu doszło do zmiany trenera. Oresta Lenczyka zastąpił Stanislav Levy. Ten także miał różne momenty, jak choćby wysoka porażka Zabrzu, czy też ostatnie zwycięstwa z Lechem w Poznaniu i u siebie z Legią Warszawa. Do potyczki z zespołem ze stolicy wrocławianie przystąpili w następującym składzie: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Tomasz Jodłowiec, Marcin Kowalczyk, Mariusz Pawelec, Rok Elsner, Przemysław Kaźmierczak, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong, Cristian Omar Diaz. Aż dziewięciu z tych zawodników wywalczyło ostatnie mistrzostwo Polski. Tylko dwóch graczy, którzy do Śląska trafili przed sezonem, załapało się do podstawowego składu. Chodzi o Kowalczyka i Jodłowca.
Jak długo jednak wrocławianie grać będą praktycznie w tym samym składzie? Bo zgranie, a także Sebastian Mila, są w tej chwili najsilniejszą stroną WKS-u. - To jest aktualny mistrz kraju, który pokazał, że potrafi wygrać z każdym i zrobił to z Lechem Poznań na ich terenie, i to z dużym przekonaniem. Wygrali również z Legią. Doświadczenie tej drużyny jest niesamowite - Śląsk jak na naszą ligę jest naprawdę zespołem bardzo dobrym - mówił niedawno Jan Urban, trener Legii. Po przerwie zimowej drużyna z Wrocławia może wyglądać jednak inaczej. Nie od dziś wiadomo, że w Śląsku się nie przelewa. - Co będzie na wiosnę, to się dopiero okaże. Dużo zależy od tego, jak przebiegną przygotowania, jak będziemy prezentować się w sparingach i jacy piłkarze będą w Śląsku - spokojnie mówi opiekun zielono-biało-czerwonych.
Wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieni się jednak, gdy z WKS-em pożegna się Mila, prawdziwy mózg zespołu. - Sebastian ma kontrakt ważny do końca sezonu - uparcie deklaruje Levy. Lecz były reprezentant Polski ma nieco inny pogląd na tę sprawę. - Istnieje taka możliwość, że to był mój ostatni mecz dla Śląska Wrocław. W styczniu będę rozglądał się i czekał na coś, co życie przyniesie. Absolutnie nie chcę teraz mówić jakie kluby wchodzą w grę. Na razie jadę na urlop. Z niewolnika nie ma robotnika - zaznacza Mila.
I to nie koniec, bo niemal na pewno z drużyny odejdą Łukasz Gikiewicz i Rafał Gikiewicz. Nie jest jasna też przyszłość takich zawodników, jak Dalibor Stevanović, Marek Wasiluk czy Johan Voskamp. Jeszcze nie tak dawno pojawiały się plotki, że zespół może opuścić i Rok Elsner, któremu latem kończy się kontrakt. - Nie wiem kto to napisał - irytował się Słoweniec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, ale klub z Wrocławia na razie nie kwapi się zbytnio z przedłużeniem umowy. - Nie mieliśmy jeszcze wielu rozmów na ten temat - wyjaśnił główny zainteresowany.
W Śląsku zapowiada się dość gorąca zima. Priorytetem wydaje się być zatrzymanie Mili, bo bez niego trudno sobie wyobrazić zespół WKS-u. Pozostali piłkarze, którzy mogą odejść, nie są zawodnikami podstawowego składu. Innym jednak też prędzej czy później kończyć się będą kontrakty. Czy klub po raz kolejny swoim kibicom zafunduje powtórkę z rozgrywki i z renegocjacją umów będzie czekał do ostatniej chwili? Taka taktyka nie powiodła się już w przypadku Piotra Celebana, a być może także nie uda się i w kwestii Mili. Jak to będzie wyglądało w przypadku innych? I jaki Śląsk zastaniemy po przerwie zimowej? Te pytania na razie muszą pozostać bez odpowiedzi.