Strzelec gola i zdecydowanie najlepszy piłkarz na boisku w spotkaniu Podbeskidzia Bielsko-Biała z Widzewem Łódź Damian Chmiel był tym zawodnikiem, który jako pierwszy odważył się stanąć w strefie mieszanej i znaleźć w ogniu pytań zniecierpliwionych długim czekaniem dziennikarzy. Załamani Górale poza wspomnianym Chmielem oraz Damianem Byrtkiem długo nie opuszczali szatni po remisie z Widzewem. Atmosfera w obozie Podbeskidzia już od dłuższego czasu jest delikatnie mówiąc nienajlepsza.
- Znowu sobie strzeliliśmy dwie bramki. Jakiś niefart ciąży dalej nad nami. Szkoda tych punktów, bo jak wiemy nasza sytuacja w tabeli jest dramatyczna. Jak byśmy wygrali to troszkę by nas to obudziło, tchnęło nową wiarę. Jest przerwa, trzeba popracować w następnej rundzie i wszystko wygrywać. Myślę, że jest to do zrobienia - skomentował po ostatnim spotkaniu rundy jesiennej dla Podbeskidzia Chmiel.
Pomocnik Górali był wyróżniającą się postacią pojedynku z Widzewem. Przez większość spotkania operował czy to na lewej, czy to na prawej pomocy, stwarzając najwięcej zagrożenia pod bramką gości. Dopiero pod koniec meczu dało się zauważyć oznaki wyczerpania piłkarza, stąd trener Marcin Sasal zmienił go przed końcowym gwizdkiem.
Po raz kolejny w stronę piłkarzy Podbeskidzia posypały się pytania o wiarę i nadzieję w utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie. - My najbardziej musimy w to wierzyć, bo kto jak kto, ale to my wychodzimy na boisko i gramy. Trzeba wyjść i wygrać pierwsze mecze, a sytuacja w tabeli się odmieni. Strata jest duża, ale jakbyśmy wygrali parę spotkań z rzędu to byłoby inaczej. Na razie jest jak jest. Czeka nas przerwa i musimy sobie przemyśleć parę spraw. Musimy przepracować najbliższy okres - zapewnia pomocnik Podbeskidzia.
Górale znajdują się w bardzo trudnej sytuacji przed rundą wiosenną. Z dorobkiem zaledwie sześciu punktów (tylko jedno zwycięstwo w piętnastu meczach!) zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Do czternastego Ruchu Chorzów mają sporą stratę wynoszącą aż dziewięć punktów...
- Musimy patrzeć na siebie, to jest najważniejsze. Jeżeli nie będziemy popełniać prostych błędów w defensywie, tracić głupio bramki, to myślę, że z przodu zawsze coś strzelimy. Tak było jesienią, w każdym meczu jak nie jednego, to dwa gole strzelaliśmy - zaznacza Chmiel.
Bohater Górali w ostatnim meczu rundy jesiennej z Widzewem coraz pewniej czuje się w pierwszej jedenastce. - Dla mnie wiadomo, że to nie była jakaś mega runda, bowiem był to pierwszy sezon w ekstraklasie, ale cieszę się z tego, że wywalczyłem sobie miejsce w jedenastce. W każdym spotkaniu chcę udowadniać swoje umiejętności, jak na razie mi się to udaje. Do końca nie można być zadowolonym jak drużyna ma tylko sześć punktów, to boli. Zawsze mogłoby być lepiej jeśli chodzi o mnie, ale jak na pierwsze pół roku w ekstraklasie to nie jest źle - przyznaje Chmiel.