- Między Zniczem a Motorem jest dość znaczna różnica punktowa, ale nie sądzę, byśmy mogli uważać się za faworyta. Jesteśmy młodym zespołem, który wciąż zbiera I-ligowe szlify, dlatego nie czas jeszcze, by podchodzić do spotkań z przekonaniem, że jest się lepszym. Zresztą Motor to bardzo niewygodny rywal, o czym przekonał się ostatnio GKS Katowice. W składzie lublinian bardzo dobrze spisuje się Marcin Popławski, który jest kapitanem i ma duży wpływ na grę zespołu. Na Górnym Śląsku zdobył gola, a Motor imponował agresywnością i zaangażowaniem - powiedział Jacek Grembocki w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Mimo iż Znicz rozegrał do tej pory aż sześć spotkań wyjazdowych i tylko jedno u siebie, zajmuje 3. miejsce w tabeli, co z pewnością jest zaskoczeniem. - Taki wynik musi zadowalać, bo rozegrać sześć spotkań pod rząd na wyjeździe nie jest łatwo. Ważne jest jednak, że zainkasowaliśmy trzy punkty w pierwszym meczu u siebie, przeciwko Warcie Poznań. Nie możemy zapominać, że liczy się przede wszystkim regularność w wygrywaniu spotkań domowych, a wówczas każdy punkt zdobyty na boisku rywala zdecydowanie poprawi naszą pozycję w tabeli - dodał Grembocki.
Czy szkoleniowiec Znicza odczuwa jeszcze ubytki kadrowe, jakich pruszkowianie doznali przed sezonem (zespół opuścili m. in. król strzelców, Robert Lewandowski, a także Igor Lewczuk i Paweł Zawistowski)? - Nie chciałbym oceniać, czy widać w naszej grze brak tych zawodników. Być może wyniki na to nie wskazują, ale taki piłkarz jak Lewandowski jest prawdziwą perełką i z całą pewnością długo jeszcze nie doczekamy się jego następcy. Cieszy jednak coraz lepsza forma Tomasza Feliksiaka i Adriana Paluchowskiego. Jeśli zaczną regularnie trafiać do siatki, to nie powinniśmy mieć problemów w ofensywie - zakończył opiekun drużyny z Pruszkowa.