Warta w "Ogródku" znów zwycięska - relacja z meczu Warta Poznań - Wisła Płock

Wszystkie mecze tego sezonu Warty Poznań rozgrywane w stolicy Wielkopolski przynosiły sporo emocji, a także pięknych bramek. Niestety na trybunach pojawia się tylko garstka widzów. Środowy pojedynek z Wisłą Płock transmitowany był w telewizji i oba zespoły zadbały, aby telewidzowie nie zasnęli przed odbiornikami. Emocji było bardzo wiele, a na ostateczne rozstrzygnięcie trzeba było czekać do ostatniego gwizdka sędziego.

Od pierwszych minut swój styl gry próbowali narzucić gospodarze, którzy zastosowali na Wiśle wysoki pressing. Na efekty długo czekać nie trzeba było. W 4. minucie błąd popełnił Mateusz Żytko, który poślizgnął się, dzięki czemu w sytuacji sam na sam z Robertem Gubcem znalazł się Tomasz Magdziarz. Kapitan Warty nie miał problemów z wykończeniem akcji i Zieloni mogli cieszyć się z prowadzenia. Llekki udział przy tym golu miał delegat Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Kiedy pan Andrzej Rynkiewicz przyjeżdża na mecze to ja chyba jeszcze nie przegrałem. Przed spotkaniem powiedział, że murawa jest za twarda i kazał ją zlać wodą, aby nie narażać piłkarzy na kontuzje. Najwyraźniej Żytko jeszcze się nie dostosował do tego boiska, przewrócił się i Magdziarz skrupulatnie to wykorzystał - mówił po meczu trener poznaniaków Bogusław Baniak.

Gospodarze poszli za ciosem i po chwili mogli podwyższyć prowadzenie. Świetnej akcji Magdziarza nie wykończył jednak żaden z jego partnerów. Swojej szansy z dystansu szukał również Marcin Klatt, lecz piłka minimalnie minęła słupek. Warta dopięła swego w 13. minucie, gdy potężnie z ponad dwudziestu metrów z rzutu wolnego uderzał Sergio Batata, a piłka po rękach Gubca wpadła do bramki. Płocczanie mogą mieć do niego pretensje o tą sytuację. O wiele gorzej jednak zachował się sześć minut później jego visa vis w bramce Warty. Zza pola karnego lekko po ziemi uderzał Łukasz Grzeszczyk, a futbolówka niespodziewanie odbiła się od murawy i wpadła do bramki nad zdezorientowanym Łukaszem Radlińskim. - Piłka odbiła się od kępy murawy - mówił po meczu bramkarz Warty.

Kolejne minuty to słabsza gra w wykonaniu obu ekip Strzałów z dystansu próbowali Krzysztof Sikora po stronie gospodarzy oraz Grzeszczyk po stronie gości. Wynik spotkania mógł podwyższyć Klatt, jednak posłał piłkę daleko od bramki. Poznaniakom udało się raz jeszcze zaskoczyć Gubca na kilka minut przed przerwą. Z rzutu wolnego mocno dośrodkował Magdziarz, a Tomasz Bekas sprytnym strzałem głową z narożnika pola bramkowego ulokował piłkę w siatce.

Wydawało się, że po przerwie goście rzucą się do odrobienia strat, ale przez długi okres czasu nie potrafili zagrozić bramce Radlińskiego. W 54. minucie to Zieloni mogli zdobyć swoją czwartą bramkę. Piłkę wybijać próbował Nikola Mihailović, jednak trafił prosto w Pawła Iwanickiego, ale ostatecznie futbolówka minimalnie minęła słupek bramki gości. Wprowadzony przed przerwą napastnik Warty miał jeszcze jedną szansę po błędzie Gubca, który dał mu się uprzedzić. Sytuacja była jednak bardzo trudna i strzał z linii końcowej boiska wylądował na bocznej siatce.

Wreszcie do głosu doszli piłkarze Wisły. Długo utrzymywali się przy piłce i zepchnęli podopiecznych Baniaka do defensywy. W 64. minucie strzał Macieja Wyszogrodzkiego był nieprecyzyjny, lecz piłka spadła na głowę Bartosza Wiśniewskiego, który jednak nie potrafił skierować jej do bramki. Pięć minut później gości mieli już więcej szczęścia. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową uderzał Sławomir Jarczyk, który trafił w poprzeczkę, ale dobrze ustawiony Wiśniewski nie miał problemów z jej dobiciem do pustej bramki i zrobiło się 3:2

Taki wynik zapowiadał spore emocje. Po chwili jednak Warta otrząsnęła się z przewagi płocczan i opanowała sytuację na boisku. Losy meczu rozstrzygnąć mógł Alan Ngamayama, który dość przypadkowo otrzymał piłkę w polu karnym, jednak nie zdołał pokonać Gubca. Z dystansu na drugą bramkę nieskutecznie polował Sergio Batata. Kibice Warty przeżyli chwilę szoku w 85. minucie. W sytuacji sam na sam z Radlińskim znalazł się Karol Grudzień, posłał piłkę obok wybiegającego golkipera, jednak piłkę z linii bramkowej wybił wracający Paweł Ignasiński. Wszyscy sympatycy Zielonych odetchnęli z ulgą po tej akcji, a goście nie byli już więcej wstanie zagrozić Warcie, która ostatecznie zasłużenie zainkasowała komplet punktów.

Warta Poznań - Wisła Płock 3:2 (3:1)

1:0 - Magdziarz 4'

2:0 - Batata 13'

2:1 - Grzeszczyk 19'

3:1 - Bekas 40'

3:2 - Wiśniewski 69'

Składy:

Warta: Radliński, Ignasinski, Jankowski, Otuszewski, Marcinkiewicz(46' Ragaman), Ngamayama, Bekas, Batata, Magdziarz, Sikora (82' Wan), Klatt (41’ Iwanicki)

Wisła: Gubiec, Żytko, Jarczyk, Baleda, Mihailovic, Kowalski, Mierzejewski (79' Gregorek), Wiśniewski, Grzeszczyk, Majkowski (63' Grudzień), Gęśla (46' Wyszogrodzki)

Żółte kartki: Marcinkiewicz (Warta) - Grzeszczyk, Wyszogrodzki (Wisła)

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 400.

Komentarze (0)