Zarząd PZPN wyciąga dłoń do kibiców

Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął uchwałę, w której zwraca się do trzech organów jurysdykcyjnych w polskiej piłce o darowanie kar kibicom od 1 stycznia 2013 roku.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

- Zarząd PZPN podjął uchwałę, że zwraca się do Komisji Ekstraklasy, do Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz do Najwyższej Komisji Odwoławczej, czyli trzech organów jurysdykcyjnych ekstraklasy, I oraz II ligi, o darowanie kar kibicom i klubom kibica, które obowiązują od dnia 1 stycznia 2013 roku. Doszliśmy do wniosku, że chcemy z kibicami współpracować. Każdy na meczu chce się wyżyć, pośpiewać, czasem można użyć kilku niecenzuralnych słów, ale mówimy o kibicach: najpierw musimy im pomóc, a potem możemy ich rozliczać. Nie będziemy zaczynać od tego drugiego, liczymy na pomoc kibiców - powiedział prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.

- Najprościej byłoby zapytać: no dobrze, panowie, a nie boicie się kiboli, nie boicie się bandytów? W każdym państwie prawa bandyci są eliminowani ze społeczeństwa, zajmują się tym odpowiednie służby. My tymczasem mówimy o kibicach. Jestem przekonany, że 99% osób przychodzących na mecze to normalni kibice, którym czasem zdarza się przesadzić. Chcemy właśnie z takimi współpracować, stąd takie otwarcie w tym kierunku. Zwróciliśmy się do tych organów, rozmawialiśmy z nimi i wiemy, że te organy są za taką koncepcją. Rozmawialiśmy wcześniej, żeby nie doszło do takiej sytuacji, że taki pomysł jest bez przyszłości. A dzięki temu mamy nowe rozdanie - dodał sternik PZPN.

Poza darowaniem kar PZPN chciałby wprowadzenia kontrolowanej pirotechniki na stadionach. - Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że obowiązuje ustawa o imprezach masowych zakazujących używania pirotechniki; to jednak dotyczy uczestników imprezy masowej, nie zaś organizatorów. Organizatorzy tej pirotechniki często używają podczas imprez. Mówimy o czymś, co można uregulować. Jeśli przepis się nie zmieni, to my na coś takiego nie pozwalamy nikomu. Chcielibyśmy, żeby przepis się zmienił. Jeśli w 45. minucie albo na koniec odpali się na stadionie 10-20 rac pod nadzorem, one nie byłyby rzucane na boisko, to stoimy na takim stanowisku, że możemy o tym dyskutować. Jesteśmy absolutnie za prawem, dlatego musimy rozmawiać z rządem, z policją i wszystkimi służbami decyzyjnymi - chcielibyśmy znaleźć taki konsensus, żeby wszyscy byli zadowoleni. To nie jest tak, że mówimy: panowie, odpalajcie race. Bo nawet, jeśli nic się ni dzieje, to z tego powodu są konsekwencje negatywne dla kibiców i dla klubów. Chcielibyśmy tego uniknąć, chcielibyśmy żyć w spokoju i przyjaźni, żebyśmy się sprzeczali, kto jest lepszy: Legia czy Lech, a nie karali kluby i kibiców. Uważam, że przy dobrej współpracy wszystkich jesteśmy w stanie ten problem rozwiązać - tłumaczył Boniek.

Prezes PZPN nie ukrywał, że ma wątpliwości w związku z tymi projektami, bo - jak stwierdził - tylko głupcy takowych nie posiadają. - Trochę wątpliwości mam, ale chcemy pomóc i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jest taka wola, żebyśmy porozmawiali i wówczas zobaczymy, czy możemy coś zrobić. Jeśli Tomasz Gollob wygrywa Grand Prix na żużlu, są odpalone race i nic się nie dzieje, to dlaczego my tego nie mamy praktykować? - pytał Zbigniew Boniek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×