- To prawda. Szachtar jest faworytem, ale my nie wyjdziemy na boisko tylko po to, żeby się bronić i wybijać piłki. Nie będzie to łatwe, ale postaramy się zaprezentować swój styl gry. Z jakim skutkiem nam to wyjdzie? To się okaże na boisku - powiedział w rozmowie z oficjalną stroną Widzewa Łódź Mariusz Rybicki, napastnik czterokrotnych mistrzów Polski.
I dodaje: - Nie przestraszymy się Szachtara. Jesteśmy w okresie przygotowawczym, dużą wagę przykładaliśmy ostatnio do taktyki, a sam meczu traktujemy jako kolejny dobry sparing przed ligą. Na pewno damy z siebie wszystko na boisku.
Widzewiacy w fazie grupowej trafili na silnych przeciwników, m.in. na mistrza Norwegii - Molde FK oraz na lidera duńskiej ekstraklasy - FC Kopenhaga. Mimo iż łodzianie nie byli faworytami swojej grupy i w każdym spotkaniu byli skazywani na pożarcie, udało im się pokonać każdego z przeciwników i pewnie awansować do finału. - Prawdę mówiąc nie myślałem o tym, że możemy zajść aż tak daleko. Przylecieliśmy do Hiszpanii z zamiarem rozegrania fajnych sparingów, ale jak widać, wszystkie je wygraliśmy. Wiele na tym zyskaliśmy, co nas bardzo cieszy. A już najbardziej to, że w sobotę gramy w finale - przyznał 19-latek.
Mistrz Ukrainy to najsilniejsza ekipa, która startuje w tegorocznej edycji Copa del Sol i w swoich szeregach ma wielu doświadczonych i bardzo dobrych zawodników. - Mowa choćby o Darijo Srnie. Ogólnie jako drużyna są zgrani. Przewodzą w lidze, grają w Lidze Mistrzów. To wszystko pokazuje, że są mocni - mówi.
Młody widzewiak ma nadzieję, że podczas finałowej potyczki - podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach - znów będą wspierać ich kibice. - Wszyscy się cieszymy z tego wsparcia. Na każdym naszym meczu w Hiszpanii byli kibice i to nie tylko mieszkający na co dzień w Polsce. Nawet tak daleko od domów mamy do czynienia z głośnym dopingiem - zakończył.