Przypomnijmy, że na obozie w Turcji Polonia musi radzić sobie bez sześciu piłkarzy, którzy stracili cierpliwość do obietnic prezesa "Czarnych Koszul" i wyjechali do kraju, bowiem Ireneusz Król nie dotrzymał terminu przelania zaległych pieniędzy.
Tymczasem Król przekonuje, że pieniądze dla Władimira Dwaliszwiliego zostały przelane na jego osobiste konto, a nie na konto Agaty Wantuch, która reprezentuje interesy sześciu piłkarzy. - Fakty są takie, że zaległości wobec niego zostały uregulowane i powinien przebywać na zgrupowaniu w Turcji. Być może zaprzecza również dlatego, że zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Złamał przepisy i boi się, że poniesie konsekwencje. A poniesie je na pewno. Opcja zawieszenia w jego przypadku jest jak najbardziej prawdopodobna...
Pozostała piątka piłkarzy przelewów jednak nie dostała. - Ja się na nich nie obrażam. Ale oni powinni wiedzieć, że dopóki kontrakty nie są rozwiązane, powinni być na obozie w Antalyi. Ich postawa jest w najwyższym stopniu nieprofesjonalna. Ale mimo to jestem gotów dążyć do kompromisu. Nie jest moim celem karanie z automatu. Udowodniłem to w przypadku Teodorczyka. Wszyscy byli przekonani, że jak podpisał kontrakt z Lechem, to od razu ześlę go do Młodej Ekstraklasy. I co? Nic takiego nie nastąpiło - mówi Król w rozmowie ze Sportem.
Źródło: Sport - przegladsportowy.pl