Były opiekun katowiczan nie znajduje konkretnej odpowiedzi na pytanie o słabą grę GKS. - Trener Jan Żurek na pewno zachodzi nad tym w głowę, a mnie... nie za bardzo wypada o tym mówić. Wygląda to na mentalny problem piłkarzy. Sam się z tym zresztą zetknąłem za czasów mojej pracy w klubie. Na pewno problemem nie jest stan bazy treningowej. Piłkarze mają do dyspozycji boisko główne, boczne, sztuczne "Rapid" i jeszcze odnowę biologiczną na miejscu.
Osyra nie czuje się jednak w żaden sposób winny z powodu słabej formy śląskiego I-ligowca. - Od mojego odejścia z GKS minęły już dwa miesiące. Nawet, jeśli coś byłoby nie w porządku, to potem w dwa tygodnie można by to naprawić - kończy.