Maciej Małkowski: Jeszcze jedna bramka i byłaby dogrywka

Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin wygrali z Pogonią szczecin 3:0 i dzięki temu zrehabilitowali się za porażkę z pierwszej kolejki. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Maciej Małkowski.

Artur Długosz
Artur Długosz
Już od początku meczu, który toczył się w trudnych warunkach, piłkarze KGHM Zagłębia Lubin objęli prowadzenie z Pogonią Szczecin. Pierwszy gol padł po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, którego wykonawcą był właśnie Maciej Małkowski. - W takich sytuacjach najważniejsze jest to, żeby trafić w światło bramki. Mi się to udało, a Bartek Rymaniak przeciął piłkę i trafił do siatki. Strzeliliśmy dwie bramki w kilkanaście minut i przez tyle czasu boisko było dobre. Można powiedzieć, że wykorzystaliśmy to, co chcieliśmy, czyli w początkowej fazie meczu strzelić gole, bo później każdy widział jak murawa wyglądała. To już niewiele miało wspólnego z piłką nożną - wyjaśnił sam główny zainteresowany.

Miedziowi w pierwszej kolejce sezonu przegrali w Szczecinie aż 0:4. Teraz rywala pokonali 3:0. - To przede wszystkim my w Szczecinie zagraliśmy bardzo słaby mecz. Teraz śmialiśmy się w szatni, że jeszcze jedna bramka i byłaby dogrywka. Na pewno się cieszymy, bo wysokie zwycięstwo na początku jest bardzo ważne - zaznaczył piłkarz Zagłębia.

Zagłębie ma teraz szeroką kadrę i ciężko wytypować zawodników, którzy zagrają w wyjściowej jedenastce. - Trener Hapal już jest od dłuższego czasu w klubie. Ma jakieś swoje założenia. Widać, że coraz bardziej wierzymy w to, że jednak jesteśmy wszyscy tej drużynie potrzebni. Tym razem wystąpił ten skład, w innym spotkaniu inny. Każdy z zawodników dostanie szansę i nikt się nie obraża. To jest najważniejsze, żebyśmy wszyscy byli drużyną - stwierdził Małkowski.

W piątek, na pokrytej śniegiem murawie, Miedziowi wyglądali od Portowców zdecydowanie lepiej jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne. - Tydzień temu w sparingu z GKS-em Katowice nie wyglądało to tak dobrze. Myślę, że trenerzy też to zauważyli. Wydaje mi się, że w tygodniu troszeczkę nie byliśmy na takich obrotach jak zawsze i to się opłaciło, co było widać - podsumował Małkowski.

Adrian Błąd naturalnym następcą Szymona Pawłowskiego?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×