Na inaugurację rundy wiosennej piłkarzom Widzewa Łódź przyszło zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław. Spotkanie toczyło się w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, ale pomimo tego oba zespoły stworzyły przyzwoite widowisko. Łodzianie, którzy jako pierwsi objęli prowadzenie, nie zdołali jednak zdobyć choćby punktu. - Szkoda, że przegraliśmy na inaugurację, bo bardzo chcieliśmy zdobyć punkty i wygrać. Myślę, że początek spotkania dawał nam takie nadzieje i powody, by myśleć o korzystnym wyniku. Mogę żałować, że po strzelonej bramce nie potrafiliśmy długo utrzymać korzystnego rezultatu. Mieliśmy swoje sytuacje, ale musimy też rozważniej grać w defensywie, bo nie możemy tracić takich bramek przy stałych fragmentach gry - skomentował Radosław Mroczkowski.
Od pierwszej minuty w drużynie Widzewa zagrał Dino Gavrić. Został on zdjęty już w przerwie. - Na pewno w tym debiucie nie szło mu najlepiej. Zrobiliśmy zmianę. Liczyłem na Marcina Kaczmarka, który jest doświadczonym zawodnikiem. Różnie z nim bywało - powiedział szkoleniowiec łodzian.
- Zabrakło nam zawodnika dobrze ustawionego w tej sytuacji, gdzie była poprzeczka. Aż się prosiło, żeby ktoś dobrze zamknął akcję i czekał na tę piłkę. Swoje sytuacje też mieliśmy, abstrahując od tego, że Śląsk również wyprowadzał kontry. Myślę, że z tych sytuacji powinniśmy mieć coś więcej. W takich warunkach w defensywie też pojawiają się błędy. Wiemy dobrze, że jeżeli chcemy wygrywać mecze, musimy grać odważniej. Nie może być tak, że będziemy tylko czekać na to, co nam odda przeciwnik - podsumował Radosław Mroczkowski.