Waldemar Fornalik rozesłał już pierwsze powołania na mecze eliminacji mistrzostw świata, w których reprezentacja Polski zmierzy się z Ukrainą i San Marino. Obydwie potyczki biało-czerwoni rozegrają na Stadionie Narodowym w Warszawie. Pierwszy mecz odbędzie się 22 marca, a drugi cztery dni później.
Zwłaszcza spotkanie z Ukrainą będzie bardzo istotne dla losów biało-czerwonych w późniejszej fazie eliminacji do brazylijskiego mundialu. Po ostatnim, przegranym towarzyskim meczu z Irlandią, nastroje nie są jednak zbyt optymistyczne. - Ten mecz z Irlandią nam dał bardzo dużo do myślenia. Obnażył wiele problemów i trzeba by czasami coś zmienić. Może radykalnie? Od tego jest jednak selekcjoner. On pewnie myśli dzień i noc o tym, co by zrobić, żeby było dobrze. Jest doświadczonym szkoleniowcem i sobie poradzi - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Juskowiak.
- Szczerze mówiąc spodziewałem się dużo lepszej gry. Jeżeli chodzi o wynik, to jest to sprawa drugorzędna, bo to był sparing. Ważne jest to, jak reprezentacja gra. Wiadomo było, że ona nie jest tak dobra, jakby to sugerował wynik meczu z Anglią czy tak słaba, jak z Urugwajem. Większość zawodników przez te ostatnie lata i tak już się przewijała przez reprezentację czyli ta myśl na boisku, automatyzmy, kombinacyjna gra, to już powinno być to widać. Zwłaszcza na tle takiego przeciwnika, który właściwie starał się przede wszystkim przeszkadzać. Nie potrafiliśmy zbyt wiele zrobić, pokazać, żeby spokojnie myśleć o meczu z Ukrainą - zaznaczył Juskowiak.
Jest jednak rzecz optymistyczna. - Z drugiej strony może dobrze, że był taki zimny prysznic, który będzie wymagał od zawodników jeszcze większej koncentracji i większego zaangażowania. Jakbyśmy wygrali 3:0, 4:0, to mogłoby się wkraść jakieś samozadowolenie. Tak to trzeba walczyć. Wydaje mi się, że nie ma co kalkulować. Remis nam nic nie daje. Gramy na własnym boisku, z mocnym przeciwnikiem i trzeba to spotkanie wygrać, żeby w dalszym ciągu myśleć o grze na mistrzostwach świata. Jeżeli na własnym boisku nie potrafilibyśmy łapać tych punktów, to jakie jest prawdopodobieństwo, że na wyjazdach będziemy wygrywać? Remisami nie da się awansować - podsumował były reprezentant Polski.