Adrian Dudkiewicz: Dlaczego po kilku miesiącach rozbracie z piłką zdecydowałeś się na grę w bydgoskim zespole?
Łukasz Nawotczyński: Już wcześniej byłem pod okiem trenera Jurija Szatałowa i ostatecznie wreszcie w listopadzie 2012 roku trafiłem do Zawiszy. Niektórych zawodników znałem z wcześniejszych występów, a w mieście wszyscy chcą awansu do T-Mobile Ekstraklasy i taki postawiony cel na pewno mi odpowiada.
Jakbyś ocenił szanse swojego zespołu właśnie w kontekście wzmocnień innych rywali?
- U nas dużych roszad w kadrze nie było, doszło kilku graczy, ale spokojnie pracowaliśmy właściwie w tej samej grupie przez ostatnich kilka miesięcy. Jeśli będą nas omijały kontuzje, to powinno być dobrze. Ze sparingu na sparing wyglądaliśmy coraz lepiej.
Zgodzisz się z taką opinią, że kadra bydgoskiej ekipy jest trochę zbyt wąska?
- Trener już kilkakrotnie wspomniał o tym, aby właśnie ze względu na liczebność kadry omijały nas kartki i kontuzje. Ona rzeczywiście w porównaniu do naszych rywali jest dosyć mała. Dlatego powyższe założenia muszą zostać przez nas zrealizowane.
Jakimi dokładnie aspektami różni się gra w T-Mobile Ekstraklasie od tej w I lidze?
- Występowałem w obu klasach rozgrywkowych. I zdecydowanie więcej walki na boisku jest w I lidze. W T-Mobile Ekstraklasie zespoły potrafią operować piłką bardziej kombinacyjnie i mniej jednostajnie. Na to w niższej lidze miejsca już nie ma i liczy się generalnie serce i ambicja włożone w walkę.
Waszym problemem jest też fakt, że niektórzy rywale ustawiają się defensywnie?
- Ze względu na naszą siłę większość przeciwników stara się ograniczać dostęp do własnego pola karnego i przez to musimy organizować atak pozycyjny, a polskie kluby w większości tego nie lubią. Dlatego moim zdaniem ta liga jest zdecydowanie trudniejsza niż T-Mobile Ekstraklasa.
Twoje bogate doświadczenie z innych ekip ma pomóc Zawiszy w wywalczeniu upragnionego awansu?
- Mam w CV kilka awansów. Tak było chociażby z Jagiellonią Białystok i Koroną Kielce. Potem kilka razy się też spadło do niższej klasy rozgrywkowej. Skutecznie broniłem się również przed degradacją do I ligi. Z Cracovią Kraków to ostatecznie się nie udało.
To fajne uczucie awansować z I ligi do T-Mobile Ekstraklasy?
- To wielka sprawa nie tylko dla danego zawodnika, ale także dla samego klubu i miasta, które reprezentuje. Wówczas wszyscy inaczej patrzą na takiego gracza. Dlatego w Bydgoszczy nie może być teraz innego celu i musimy zrobić wszystko, aby pod koniec sezonu cieszyć się z upragnionego awansu.
Przebywasz w mieście nad Brdą od kilku miesięcy. Zdążyłeś już dosyć dobrze poznać nowe okolice?
- Miasto generalnie poznałem, ale nie miałem za wiele czasu na zwiedzanie. Choć generalnie mieszkam blisko klubu i większość czasu zajmują mi treningi. Mam nadzieję, że po ewentualnym awansie przyjdzie czas na głębsze zapoznanie się z Bydgoszczą.