Wszyscy ci, którzy po ligowym szlagierze pomiędzy Górnikiem Zabrze a Lechem Poznań spodziewali się świetnego sportowego widowiska mieli prawo być zawiedzeni. Pojedynek dwóch czołowych drużyn T-Mobile Ekstraklasy przerodził się w zwykły mecz walki, w którym prym wiedli w głównej mierze bramkarze obu drużyn i piątka sędziowska.
- Moim zdaniem na boisku spotkali się dwaj godni siebie rywale, którzy prezentują dziś taki sam poziom. Tak naprawdę remis w tym meczu pewnie byłby wynikiem sprawiedliwym i żadna ze stron nie miałaby powodów do narzekań - ocenia Mariusz Rumak, trener poznańskiej drużyny.
Wielu słowa szkoleniowca Lecha pod adresem Górnika wzięło za czystą kurtuazję. - Nie była to żadna kurtuazja z mojej strony, bo w pierwszej połowie to rywale dominowali na boisku. My byliśmy przygotowani do gry z kontry, ale nie wyglądało to tak jakbym chciał. Po przerwie nasze kontry zawiązywały się już lepiej i było widać, że zaczynamy na boisku myśleć - argumentuje 36-latek.
- Mecz rozpoczęliśmy wbrew naszym wcześniejszym założeniom. Było dużo nerwowości w naszej grze, choć spodziewaliśmy się, że Górnik wyjdzie do wysokiego pressingu i tak też się stało. Mieliśmy problem z tym, żeby odpowiedzieć rywalowi tym samym, brakowało nam dokładności, ale kilka sytuacji mimo wszystko było - analizuje opiekun drużyny z Bułgarskiej.
Lepiej poznaniacy poczynali sobie po przerwie. - Drugą połowę rozpoczęliśmy bardzo dobrze. W krótkim czasie stworzyliśmy sobie trzy dobre sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Takie jest życie, że mecz nie zawsze układa się po naszej myśli. Sędzia podyktował rzut karny, dzięki czemu to spotkanie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Nie chcę oceniać jego zasadności, podobnie jak słuszności podyktowania "jedenastki" dla Górnika. Od tego są inni ludzie - przekonuje Rumak.
- Mój zespół pokazał w tym meczu dużą konsekwencję w grze. Uczulałem moich zawodników, by uważali na Górnika zwłaszcza przy stałych fragmentach gry, bo ten aspekt uważam u zabrzan za najsilniejszą broń. Wszystkie zostały jednak przez nas wybronione i rywale nie stworzyli sobie klarownych sytuacji, a tego od swojej drużyny oczekiwałem - puentuje trener drużyny ze stolicy Wielkopolski.