Jakub Artych: Rozmawiamy podczas zgrupowania kadry U-21 w Siedlcach. Jest w pan rozczarowany, że nie udało się dostać powołania od Waldemara Fornalika?
Rafał Wolski: Absolutnie nie. Gdybym bym na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji to na pewno bym nie zagrał. Jestem w takim okresie, że potrzebuje gry, gdyż we Fiorentinie mam z tym problem. Samo bycie w reprezentacji nic by mi nie dało. We Włoszech mam możliwość trenowania również ze znakomitymi zawodnikami. Lepszym rozwiązaniem jest dla mnie pobyt na kadrze U-21 i rozegranie dwóch spotkań w większym wymiarze czasowym.
Na zgrupowaniu kadry może się pan czuć trochę jak na obozie Legii Warszawa. Jest Dominik Furman, Jakub Szumski, Bartosz Bereszyński, którzy w Legii grają bądź z niej wyszli. Widać, iż akademia piłkarska przynosi efekty.
- Zgadza się. Jest jeszcze Wojtek Lisowski i Bartek Żurek, którzy zaczynali właśnie w akademii. Widać, że to co sobie Legia założyła to przynosi efekty. Ważne, aby klub dalej się rozwijał w tym względzie. Musi zbudować ośrodek sportowy, który jest bardzo ważny. Myślę, że będzie to szło w jeszcze lepszym kierunku, możemy spodziewać się bardzo ciekawych zawodników. Wierzę, że za 2-3 lata przyniesie to jeszcze większy efekty.
W akademii piłkarskiej Legii Warszawa występuje również pana brat. Jak wygląda jego sytuacja?
- Paweł regularnie gra w pierwszym składzie w młodej ekstraklasie, zbiera dobre noty za mecze. Mam nadzieję, że dalej będzie się tak rozwijał.
Jakie są pana wrażenia po dwóch miesiącach pobytu we Florencji?
- Niestety jeszcze nie udało mi się zadebiutować w pierwszej drużynie. Co do reszty to nie mam na co narzekać. Wszystko zorganizowane jest perfekcyjnie, wszystko mamy pod nosem, każda nasza prośba jest błyskawicznie spełniana.
Pojawiają się opinie, między innymi Zbigniewa Bońka, że jest pan bardzo dobrze wyszkolony technicznie, jednak warunki fizyczne nie są pana mocną stroną. Zgadza się pan z tym?
- Każdy zawodnik ma jakieś mankamenty i musi je poprawiać, doszkalać się. Moją wadą są na pewno warunki fizyczne, ale cały czas pracuje na siłowni i wiem, że niedługo się to zmieni.
Gdyby miał pan możliwość ponownego wyboru: Legia albo Fiorentina wiedząc, iż szansa na grę jest tam bardzo mała, nadal zdecydowałby się pan na przenosiny na Półwysep Apeniński?
- Myślę, że tak. Nie zastanawiam się teraz co by było, gdybym został w Warszawie. Jestem we Włoszech, trenuje mocno w klubie, aby w końcu zadebiutować w Seria A.
Od którego zawodnika w klubie jest pan w stanie najwięcej się nauczyć?
- Mamy mocną drużynę i nie ma tam słabych zawodników. Zajmujemy czwarte miejsce i walczymy o przepustkę do gry w europejskich pucharach. Jest wielu świetnych zawodników: Stevan Jovetic, Pizzaro czy Alberto Aquilani, którzy grali w przyszłości w znakomitych klubach. Na pewno można się od nich wiele nauczyć.
Jak wygląda kwestia nauki języka włoskiego?
- Bardzo dobrze. Nauczycielka chwali mnie, że robię duże postępy (śmiech). Potrafię już dogadać się z wielu sprawach. Nie jest to jakiś trudny język.
Czyli bariera językowa nie jest jednym z powodów braku debiutu w pierwszej drużynie Fiorentiny?
- Myślę, że nie jest to powód, który sprawia, że nie gram w klubie. Bez znajomości języka można grać bardzo dobrze w piłkę, gdyż język futbolu jest uniwersalny. Jak ktoś jest dobry to myślę, że wszędzie sobie poradzi z grą.
Na koniec zapytam czy według pana Legia Warszawa po siedmiu latach przerwy zdobędzie upragniony tytuł mistrza Polski?
- Liczę na to, gdyż w tym klubie zaczynałem swoje pierwsze kroki w poważnej piłce. Trzymam za nich mocno kciuki. Wierzę, że zdobędą tytuł ale nie jestem teraz w klubie i nie wiem jaka jest tam sytuacja. Mogę jedynie trzymać kciuku za chłopaków.
Bartek Salamon wprowadza relaksującą, dobrą atmosferę w kadrze. Jest elokwentny zna się na sztuce, czyta książki. Jako jeden z niewielu kadrowiczów potrafi się porozumieć z Ludo O Czytaj całość