Artur Boruc w reprezentacji Polski rozegrał już 48 spotkań. Niedawno jeden z naszych najlepszych i najbardziej cenionych bramkarzy po ponad dwóch latach wrócił do kadry. Problem jednak w tym, że te dwa spotkania z jego udziałem biało-czerwoni w fatalnym stylu przegrali. Najpierw 0:2 z Irlandią, a kilka dni temu w eliminacjach do mistrzostw świata 1:3 z Ukrainą.
Do gry Boruca nie ma wielu zastrzeżeń, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie on, to klęska byłaby jeszcze bardziej wyrazista. Boruc jaki jest, wszyscy wiedzą - nie da sobie w kaszę napluć, a w reprezentacji ma razem z Marcinem Wasilewskim być przywódcą. Wszytko by się zgadzało, bo charyzmatyczny golkiper w trakcie meczu z Ukrainą nie szczędził swoim defensorom cierpkich słów, ale...
Czy Boruc w kadrze jest potrzebny? Zdecydowanie tak, bo w dobrej formie to jeden z najlepszych fachowców, jakich możemy mieć. Jest jednak pewien kłopot. W ostatnich latach reprezentacja z byłym zawodnikiem takich klubów jak Celtic Glasgow i ACF Fiorentina po prostu nie wygrywa.
Biało-czerwoni z tym piłkarzem w składzie w meczu o stawkę zwyciężyli ostatnio... 11 października 2008 roku w Chorzowie z Czechami! To spotkanie rozegrano w ramach eliminacji do mundialu w 2010 roku. Z Borucem wygraliśmy jeszcze towarzyskie mecze z Walią w lutym 2009 roku oraz w tym samym roku w sierpniu w Bydgoszczy z Grecją. I na tym koniec, bo potem były już tylko remisy lub porażki. Oczywiście Artur Boruc w reprezentacji długo nie miał szansy na pokazanie swoich umiejętności, na Euro 2012 też nie wystąpił, a także w pierwszych meczach eliminacji do mistrzostw świata. Wystarczyło jednak, że pojawił się w składzie na spotkanie z Ukrainą i... ponieśliśmy pierwszą porażkę w kwalifikacjach do mundialu.
Za przegraną z Ukrainą Boruca akurat nie ma co winić. Jego poprzednich występów też nie ma co się czepiać, bo ten bramkarz już nie raz uchronił nas przed kompromitacją i w pojedynkę zatrzymywał zawodników rywali. W ostatnich spotkaniach szczęścia jednak nie ma i z nim w składzie już dawno nie zaznaliśmy smaku zwycięstwa. Sam piłkarz tym faktem musi być mocno poirytowany, bo od 2009 roku trochę czasu już minęło.
We wtorek Polacy zmierzą się z San Marino. To najgorsza drużyna w rankingu FIFA. Nikt nie zakłada innego wyniku, jak zwycięstwo biało-czerwonych. Artur Boruc - jeżeli zagra w podstawowym składzie - będzie miał więc okazję na przełamanie. Zresztą nie tylko on, bo na tę potyczkę czeka chyba wielu kadrowiczów... - Tej reprezentacji brakuje trochę może niekoniecznie euforii, co radości ze zwycięstwa. Oby tak było z San Marino. Myślę, że czas na dramaty już minął, mieliśmy chwilę czasu do rozmyśleń po spotkaniu z Ukrainą, zostawmy to już z boku - mówi golkiper Southampton. - Nie mam pojęcia czy zagram z San Marino, to jest decyzja trenera i jemu ją zostawmy. Ja już siebie oceniłem - zaznacza.