- W piątek był optymistyczny moment, bo udało nam się przeprowadzić zajęcia na głównym boisku. Nie jest ono w najlepszym stanie, dlatego nie możemy korzystać z niego zbyt często. Był to nasz pierwszy kontakt z murawą naszego stadionu od meczu z Górnikiem Zabrze. Zawodnikom było to bardzo potrzebne, bo takie zajęcia dają więcej. Mam nadzieję, że wkrótce aura się poprawi i nasze boiska znów będą w dobrym stanie, dzięki czemu będziemy mieć dobre warunki do treningów - rozpoczął swoją wypowiedź Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź.
W poprzedniej kolejce widzewiacy zmierzyli się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, który nie miał większych problemów z pokonaniem łodzian. Trener Mroczkowski zaskoczył w tym spotkaniu składem, jaki posłał do boju od pierwszych minut, gdyż znaleźli się w nim głównie gracze defensywni, a na boisku nie było nominalnego napastnika. Czy trener Widzewa znów zdecydowałby się wystawić podobny skład? - Gdybyśmy mieli grać jeszcze raz ten mecz, to raczej nie dokonałbym żadnych zmian. Chcieliśmy inaczej rozegrać to spotkanie, bez straty gola i bez murowania bramki. Ale, niestety, straciliśmy bramki, które mocno rozwalają system. Boli to, że były to bramki stracone w łatwy sposób. Ale mimo to, grając takim ustawieniem dochodziliśmy do sytuacji, mieli je Okachi czy Kaczmarek. Gdyby któryś z nich strzelił, to obraz gry byłby zupełnie inny - przyznał były asystent selekcjonera Polski.
W nadchodzący poniedziałek Widzew Łódź podejmie Polonię Warszawa. Co o stołecznym zespole może powiedzieć trener widzewiaków? - Na pewno postrzegam Polonię jako rywala bardzo trudnego i niewygodnego. Polonia ma huśtawkę nastrojów, która jest związana z sytuacją w klubie i tu nie można powiedzieć, że zawodnicy, którzy mają takie problemy, wyjdą i one ich zabiją na boisku. Wyjdą i będą walczyć. Każdy gra dla siebie i dla zespołu. To się musi przełożyć. Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Myślę, że każdy o tym pamięta - mówił Mroczkowski. - Musimy wziąć pod uwagę, że zespół Polonii się zmienił. drużyna, która w tej rundzie nie funkcjonuje, tak jak poprzednio. Jest to na pewno ciężki rywal. Ale przede wszystkim patrzymy na siebie, co chcemy osiągnąć i co zrobić, aby wygrać mecz - dodał.
Jakich zmian w składzie można spodziewać się w poniedziałkowym spotkaniu? - Na pewno trochę się zmieni, ale nie będę tutaj o tym mówił. Mocno przeanalizowaliśmy ostatnie spotkania. Mielimy udany początek poprzedniej rundy, kiedy cechowała nas większa solidność i nie popełnialiśmy tak prostych błędów. Teraz każdy błąd, który zrobimy, jest mocno wyeksponowany i mocno krytykowany. Błędy są i jest ich za dużo. Dużo za dużo - przyznał.
Po kilku miesiącach rehabilitacji i powrotu do formy Maciej Mielcarz znów jest do dyspozycji Radosława Mroczkowskiego. Czy kapitan Widzewa Łódź powróci do pierwszego składu swojego zespołu w meczu z Polonią? - Wiemy, że Maciek pracuje już od dłuższego czasu, jest w treningu i gotów, by brać go pod uwagę przy ustalaniu składu. Dla nas to dobra wiadomość, bo jest większa rywalizacja i dochodzi nam doświadczony zawodnik, który dużo znaczył dla naszego zespołu. Przed kontuzją był naszym podstawowym zawodnikiem - mówił trener Widzewa.
Czy w poniedziałek łodzianom uda się przełamać niechlubną passę i wygrają swój pierwszy mecz w rundzie wiosennej? - Każdy mecz jest okazją, aby wygrać. W naszej sytuacji, gdzie nie ma tych zwycięstw i kompletów punktów, to jest pierwsze marzenie. Jeżeli chcemy je zrealizować, to wiemy, jak ciężka praca czeka nas na boisku. Musimy funkcjonować jako zespół przede wszystkim, bo nic nie ma za darmo. Obojętnie jaki zespół by nie przyjechał, nikt punktów nie oddaje. My tak samo postępujemy. Można spodziewać się wszystkiego. Chciałbym, żeby mecz przede wszystkim przypominał pojedynek piłkarski, a nie jak to się mówi walka, walka, bo to są wyświechtane słowa. My chcemy grać w piłkę i z tego cieszyłbym się najbardziej - powiedział.
Spotkanie z Polonią Warszawa będzie dopiero drugim meczem, który łodzianie rozegrają przed własną publicznością w tej rundzie. - Fajnie, że znów gramy u siebie, ale to jest dodatkowe obciążenie. Myślimy o tym i to nie jest tak, że schodzi to na drugi plan. Musimy sobie z tym radzić. To jest stres, który towarzyszy nam przy każdym meczu. On się potęguje, gdy nie ma tych upragnionych zwycięstw. Najwyższy czas to przerwać i odwrócić kartę - mówił.
Czy trener czterokrotnych mistrzów Polski nie obawia się tego, że przez słaby początek rundy wiosennej, jego podopieczni będą zmuszeni do walki o utrzymanie się w T-Mobile Ekstraklasie? - Nie patrzymy w dół tabeli, bo niby dlaczego mamy to robić? Jest jeszcze dziesięć spotkań i scenariusz może się różnie rozwinąć. Są zespoły, które dobrze punktują, ale są też takie, jak my i Pogoń, które jeszcze nie wygrały. Te serie muszą się skończyć i musi pojawić się dobry moment dla zespołu. Ciężko pracujemy, a piłkarze nie zapomnieli, jak się gra. Mają umiejętności, może nie najwyższe, ale nie mają słabych. To jest przede wszystkim kwestia tego, co jest w głowach. Tutaj musimy bardzo dobrze funkcjonować - zakończył.