Jakub Kosecki: Trener dość ostro zareagował w przerwie
Legia po golach Radovicia i Dwaliszwilego pokonała Zagłębie 2:0. Jednak po pierwszej połowie Jan Urban nie był zadowolony ze swoich podopiecznych.
- Strzeliliśmy pierwszą bramkę, potem "Lado" podwyższył na 2:0. Mieliśmy swoje sytuacje, chcieliśmy zdobyć więcej bramek. Walczyliśmy do końca i cieszymy się z trzech punktów. Cieszymy się, że wygrywamy spotkania - powiedział po meczu Jakub Kosecki.
- Wydaje mi się, że w pierwszej połowie trochę za dużo graliśmy prawą stroną, a w drugiej połowie już zmienialiśmy strony. Najlepiej czuję się wtedy, gdy mam ciągle piłkę przy nodze, gdy jestem wykorzystywany, a rzadko się to zdarzało w pierwszej połowie - analizował pomocnik Legii.
Wojskowi drugą połowę rozpoczęli znacznie bardziej energicznie niż miało to miejsce w pierwszych 45 minutach, kiedy to początkowo piłkarze Zagłębia Lubin nacierali na bramkę Dusana Kuciaka. Co się wydarzyło, że obraz gry uległ zmianie? - Trener dość ostro zareagował w przerwie. Powiedział to, co myśli, a ja to lubię. W drugiej połowie graliśmy zdecydowanie agresywniej. Nie wiem, co było tego przyczyną, na pewno też przestraszyliśmy się w przerwie trenera i jego reakcji - uchylił rąbka tajemnicy "Kosa".
- Cieszy to, że strzeliliśmy bramkę na 2:0 a potem mieliśmy jeszcze sytuacje. Wydaje mi się, że 2:0 to w pełni zasłużony wynik. W pierwszej połowie nie chciało nic wpaść... - dodał.
Pomocnik warszawskiej Legii przyznał, że drużyna na boisku wygląda coraz lepiej. - Forma, jeśli chodzi o zespół wzrasta, indywidualności mamy, ale trzeba jeszcze więcej od siebie pokazywać. Jeśli chodzi o indywidualności, to jesteśmy najlepszą drużyną w Polsce - podkreślił.Kwiecień dla legionistów to miesiąc intensywnej gry oraz wielu ważnych spotkań. Poza ligowymi potyczkami piłkarze z Łazienkowskiej 3 walczą o obronę Pucharu Polski. - Lubię intensywną grę. Żałuję, że pierwsza runda się tak szybko skończyła, bo dopiero się rozkręcałem i teraz szukam formy. Wiadomo, można biegać, ale to nie jest to, czego od siebie wymagam - przyznał "Kosa".
Z racji wysokich wymagań stawianych sobie, Kosecki negatywnie ocenił swoją postawę. - Jestem zadowolony z wyniku meczu, a jeśli chodzi o siebie to zawsze patrzę krytycznie, więc tym razem powiem, że nie - nie ukrywał 22-latek.