Wszystko zaczęło się od informacji jednego z bukmacherów, który podobno przyjął wiele zakładów opiewających na trzysta tysięcy złotych i tym samym zwycięstwo bydgoszczan różnicą przynajmniej dwóch bramek. PZPN poszedł po instrukcje do UEFA, zawiadomił policję oraz zmienił trójkę sędziowską. Nie był to dobry krok, bo Krzysztof Jakubik popełnił dwa poważne błędy.
Rozżalony był zwłaszcza Jakub Wójcicki. Pomocnik Zawiszy w swojej akcji na początku meczu był ostro faulowany w polu karnym przez obrońcę gdyńskiego zespołu. - Dla mnie był to ewidentny rzut karny po dobrze wypracowanej pozycji. Nie wiem co musiałoby się stać, aby sędzia podyktował jedenastkę. Możemy mieć jednak do siebie sporo pretensji po niewykorzystanych sytuacjach - przyznał po meczu zawodnik bydgoskiego klubu.
Podobnego zdania był kapitan gospodarzy Łukasz Skrzyński. - Po takich zagraniach powinien być podyktowany nie tylko rzut karny, ale też czerwona kartka dla faulującego zawodnika. Podobne zdarzenie mieliśmy jesienią w Gdyni. Tam sędzia zdecydował się na podyktowanie karnego.
Piłkarze Zawiszy mają też pretensje do siebie, bo stworzyli kilka sytuacji bramkowych, ale w decydujących momentach brakowało precyzji. Tak samo uważa trener Jurij Szatałow, który przy tym nie zamierza jednak oszczędzać głównego sędziego. - Uważam, że sędzia zabrał nam punkty. W pierwszej sytuacji Daniel Mąka był metr za ostatnim obrońcą. Arbiter był blisko i nie wiadomo dlaczego nie podyktował jedenastki.
Bydgoszczanie mogą już powoli zapomnieć o meczu z Arką Gdynia. W najbliższą niedzielę zagrają o 12:30 na wyjeździe z GKS Katowice. W tym meczu nie będzie mógł zagrać Brazylijczyk Hermes, który otrzymał czwartą żółtą kartkę. Na szczęście do gry powinien być gotowy najlepszy strzelec niebiesko-czarnych Paweł Abbott.