Górnik Zabrze prowadzenie we Wrocławiu objął na skutek błędu w defensywie mistrzów Polski. Głównym winowajcą straty gola przez zielono-biało-czerwonych był Adam Kokoszka. Śląskowi ostatecznie spotkanie udało się jednak rozstrzygnąć na własną korzyść. - Kamień z serca trochę mi spadł jak już było 2:1 dla nas. Wcześniej też mieliśmy dużo sytuacji. Najważniejsze, że są jednak trzy punkty. Trochę ta bramka nam pokrzyżowała plany w pierwszej połowie. Rozpoczęliśmy mecz bardzo wysoko, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Górnik tak naprawdę żadnej okazji nie miał. Najważniejsze jest to, że pokazaliśmy charakter. Teraz Górnik ma jeden punkt mniej od nas. W tej tabeli my cały czas pniemy się do góry - mówił po meczu Kokoszka.
O ile pierwsza połowa w wykonaniu Śląska była słaba, to w drugiej części potyczki gospodarze wyglądali już zdecydowanie lepiej. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy grać o trzy punkty. Dużo sobie okazji stworzyliśmy po przerwie. Górnik próbował nas kontrować, ale w miarę dobrze graliśmy w obronie. Jakbyśmy wcześniej wykorzystali te sytuacje, to na pewno byłoby troszkę spokojniej - zaznaczył stoper.
Wrocławianie po raz kolejny decydującego gola strzelili w samej końcówce spotkania. Drużyna Stanislava Levego przyzwyczaiła już, że gra do ostatniego gwizdka sędziego. - Pokazujemy charakter, ale musimy popracować trochę nad tym, aby bramek nie tracić. Udało nam się to tylko z Flotą Świnoujście, a tak to w każdym spotkaniu tracimy gola. Będziemy się rozkręcać. Dużo meczów teraz przed nami, jeszcze Puchar Polski. To na pewno dobry moment na to, żeby tej jakości trochę na wiosnę złapać - skomentował Kokoszka.
W wyjściowym zestawieniu w meczu z Górnikiem Zabrze znalazło się sześciu nowych piłkarzy w porównaniu do poprzedniego spotkania ligowego. We Wrocławiu zanosi się teraz na częste zmiany w składzie. - Trener mówił, że przed na mi ciężki okres i każdy musi być gotowy. To dobry okres, bo każdy czuje się potrzebny i dostaje swoją szansę do gry. Ćwiczymy na treningach i wiadomo, że te zmiany personalne na początku się odczuwa, ale wydaje mi się, że poprawnie się dogadywaliśmy i rozumieliśmy - podsumował Kokoszka.