Łukasz Broź: Za dużo nerwów

Widzew podtrzymał serię bez porażki w Szczecinie. W piątek zapakował do autokaru jeden punkt, choć przez większą część meczu grał niemrawo i na kwadrans przed końcem przegrywał.

Spotkanie długo nie układało się po myśli łodzian. Pogoń miała przewagę w posiadaniu piłki, częściej dochodziła do sytuacji podbramkowych i skutecznie neutralizowała gości. Do czasu.

- Pogoń zepchnęła nas do defensywy, miała też trochę - z naszej perspektywy - niepotrzebnych stałych fragmentów. Zwracaliśmy na ten element uwagę, dlatego przewinienia w okolicach pola karnego były głupie, niepotrzebne... przez nie musieliśmy cały czas bronić stałe fragmenty, po których wysocy szczecinianie stwarzali mega duże zagrożenie - zauważył obrońca Widzewa Łukasz Broź.

- Za dużo nerwów wdało się w to wszystko. Nie potrafiliśmy uspokoić gry i trochę pograć piłką. Za szybko chcieliśmy stworzyć sytuację podbramkową dwoma czy trzema podaniami. To nie wychodziło, a przyniosło sporo niewymuszonych strat - dodał.

Sumą wszystkich nieszczęść była bramka Ediego, po której Widzew musiał ruszyć do odrabiania strat. - Ale potrafiliśmy się podnieść, wyrównać, a nawet mieć szanse na zwycięstwo. W drugiej połowie zmienialiśmy strony, nie baliśmy się pograć piłką, zagrażaliśmy bramce Pogoni. Nawet po straconym golu nie straciliśmy impetu. Nadal było trochę nerwowo, ale ważne że doprowadziliśmy do remisu - streścił Broź.

Łukasz Broź wskazał kluczowe momenty rywalizacji z Pogonią
Łukasz Broź wskazał kluczowe momenty rywalizacji z Pogonią

Bramka Mariusza Stępińskiego padła po dośrodkowaniu z lewego skrzydła. Przez całe spotkanie właśnie w tym sektorze boiska rodziło się największe zagrożenie dla bramki Pogoni. Najpierw nie radził sobie tam Adam Frączczak, następnie moment dekoncentracji przydarzył się Sebastianowi Rudolowi.

- Tak czasem układa się mecz, że częściej gra się jedną stroną. I faktycznie tak było w piątek. Kolendowicz często za mną wracał, nie zostawiał mnie samego. Do tego piłkarze Pogoni podwajali mnie, gdy miałem piłkę. Z lewej strony było natomiast trochę miejsca. Frączczak... wiadomo... prawa obrona nie jest jego typową pozycją. Na dodatek Hernani szybko złapał kartkę i staraliśmy się wywierać na nim presję.

- Chcieliśmy odskoczyć z dołu tabeli. Jedno, dwa zwycięstwa i można wskoczyć na 6-7 miejsce. Fajnie, że nie jechaliśmy tyle kilometrów na marne i wywalczyliśmy chociaż remis. Jeśli nie można wygrać, to trzeba właśnie zremisować - spuentował obrońca.

Komentarze (1)
avatar
Bartomeul
14.04.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to tylko świadczy o Pogoni, że nie potrafiła przełamać się w nawet tak dobrze układającym się dla nich meczu