PP: Trzeci finał z rzędu dla wojskowych - relacja z meczu Legia Warszawa - Ruch Chorzów

Legia Warszawa po pokonaniu 2:1 Ruchu Chorzów awansowała do finału Pucharu Polski. Strzelcem obu bramek był Władimir Dwaliszwili.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

Po bezbramkowym remisie z pierwszego spotkania 1/2 finału Pucharu Polski obie drużyny zachowały równe szanse na awans do finałowego dwumeczu. Dlatego też zarówno Legia, jak i Ruch chciały strzelić pierwszego gola. Chociaż bramkowy remis bardzo urządzałby Niebieskich.

I to właśnie podopieczni Jacka Zielińskiego odważnie ruszyli na bramkę strzeżoną przez Wojciecha Skabę. W 8. minucie spotkania chorzowianie wykonali dwa rzuty rożne (Filip Starzyński wykopywał futbolówkę), i chociaż w jednej sytuacji było groźnie, to jednak golkiper Legii zachował czyste konto.

Pierwsza połowa była wyjątkowo nerwowa i obfitowała w niedokładne zagrania. W 35. minucie legioniści stanęli przed szansą objęcia prowadzenia, bowiem po faulu Jakuba Smektały na Tomaszu Brzyskim sędzia Tomasz Musiał podyktował rzut karny. Do "11" ustawił się Miroslav Radović, lecz strzelił prosto w ręce Krzysztofa Kamińskiego.

Po tej sytuacji ponownie ataki na bramkę Legii przypuszczać zaczęli Niebiescy. Jednak gdy to Wojskowi ruszyli z kontrą, interwencja Łukasza Tymińskiego, który wybił piłkę na aut, nieomal zakończyła się golem samobójczym.

Pierwsze 45 minut nie przyniosło żadnych bramek. Po wznowieniu gry Jan Urban zdecydował się na jedną zmianę (Jodłowiec w miejsce Żewłakowa), natomiast szkoleniowiec Ruchu postanowił niczego nie zmieniać.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już początek drugiej połowy przyniósł kilka akcji Legii, gdzie szczególną aktywnością wykazywał się Michał Kucharczyk. To właśnie po jego wrzutce w 52. minucie Władimir Dwaliszwili dał gospodarzom prowadzenie umieszczając futbolówkę główką w bramce.

Wojskowi niedługo cieszyli się ze zwycięstwa, bowiem dwie minuty później Tomasz Musiał dopatrzył się przewinienia Wojciecha Skaby skutkującego podyktowaniem rzutu karnego dla Ruchu. Filip Starzyński nie spudłował i wyrównał stan rywalizacji.

Nie trzeba było długo czekać na kolejne emocje, jakich autorem był arbiter z Krakowa. W 60. minucie podyktował kolejną "jedenastkę" tym razem za faul Marcina Baszczyńskiego na Arturze Jędrzejczyku. Przy 11. metrze stanął Dwaliszwili i płaskim strzałem umieścił piłkę w prawym dolnym rogu.

Legia miała szansę na podwyższenie prowadzenia, jednak sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kamińskim nie wykorzystał Miroslav Radović. Z kolei Niebiescy na pięć minut przed regulaminowym końcem gry mogli doprowadzić do wyrównania po strzale Łukasza Janoszki - piłka jednak omsknęła się po zewnętrznym słupku.

Legia wygrywając półfinałową rywalizację z Ruchem Chorzów po raz trzeci z rzędu znalazła się w finale Pucharu Polski. Rywala pozna w środę a będzie nim zwycięzca pary Wisła Kraków - Śląsk Wrocław.

Po meczu powiedzieli:

Jacek Zieliński (trener Ruchu Chorzów): Gratuluję Legii awansu do finału Pucharu Polski. Nam jest przykro z tego powodu, że o awansie decyduje "wielbłąd" sędziego, bo karny na 2:1 był z kapelusza. Sędzia Musiał był odważny i podyktował karnego, którego tylko on widział, to dlaczego - konsekwentnie - nie podyktował "11" dla nas za rękę Kucharczyka w murze w ostatniej minucie?

Siła mojego zespołu była może za mała jak na Legię, ale remis bramkowy dawałby nam awans do finału.

Jan Urban (trener Legii Warszawa): Wiedzieliśmy, że musimy wygrać u siebie po meczu remisowym na wyjeździe. Wiedziałem, że to spotkanie może być trudne, że Ruch postawi wszystko na jedną kartę po zwycięstwie w Bełchatowie. Nie mieli nic do stracenia, stąd też ich niezła gra. Nie ustrzegliśmy się błędów i wiedzieliśmy, że w niektórych momentach mogą nas złapać na kontrataki. Straciliśmy bramkę z rzutu karnego, Wojtek Skaba mówi, że go nie dotknął (Łukasza Janoszki - przyp. red.) - jeśli zrobił karnego a się nie przyznał, to przesadza (uśmiech). Musieliśmy walczyć do końca, aby utrzymać wynik. Było parę rzutów wolnych, z których Marek Zieńczuk pokazał, że potrafi dobrze strzelić. Cieszymy się z tego, że znowu jesteśmy w finale. Trzeba wykorzystać ten moment, bo jesteśmy tu i teraz i tworzymy historię.

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (0:0)

1:0 - Dwaliszwili 52'
1:1 - Starzyński 54' (rz. karny)
2:1 - Dwaliszwili 60' (rz. karny)

W 35. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Miroslav Radović (Krzysztof Kamiński obronił).

Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow (46' - Tomasz Jodłowiec), Inaki Astiz, Tomasz Brzyski (88' - Jakub Wawrzyniak) - Miroslav Radović, Dominik Furman (80' - Ivica Vrdoljak) - Janusz Gol, Michał Kucharczyk, Władimir Dwaliszwili - Marek Saganowski.

Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński - Żeljko Djokić, Piotr Stawarczyk, Marcin Baszczyński, Martin Konczkowski (57' - Marcin Kikut) - Jakub Smektała (62' - Marek Zieńczuk), Łukasz Tymiński, Mindaugas Panka (74' - Andrzej Niedzielan), Łukasz Janoszka - Filip Starzyński - Maciej Jankowski.

Żółte kartki: Janusz Gol (Legia) oraz Martin Konczkowski (Ruch).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 12 048.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×