Janusz Surdykowski: Wykorzystałem swoją szansę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Arka Gdynia pokonała 2:1 Sandecję Nowy Sącz na jej terenie i zanotowała drugie kolejne zwycięstwo. Przyczynił się do tego Janusz Surdykowski, który strzelił drugą i jak się okazało zwycięską bramkę.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym sezonie niespełna 27-letni napastnik trafiał do siatki głównie w rezerwach gdyńskiego zespołu. Na trzecioligowych boiskach wpisał się na listę strzelców 6 razy. W rundzie wiosennej trener Paweł Sikora dał Surdykowskiemu pograć w I lidze i ten odwdzięczył się dwoma bramkami. Pierwszą z nich strzelił w 25. kolejce z Polonią Bytom, ale od razu osłabił swoją drużynę. W ramach radości z gola wykonał "gest Kozakiewicza" w kierunku trybun (jak później tłumaczył, był on skierowany do jednego z kibiców, który go obrażał). Za to zachowanie zapłacił karę finansową, co nie przeszkodziło w wybiegnięciu na kolejny mecz w pierwszej jedenastce i strzeleniu drugiej bramki dla Arki. Czy sytuacja z niesportowym zachowaniem ochłodziła mu nieco głowę? - Nie, moja postawa na boisku to tylko i wyłącznie efekt ciężkiej pracy i cierpliwości. Doczekałem się swojej szansy w meczu z Polonią i ją wykorzystałem. Tu było podobnie i bardzo się cieszę ze zdobycia kolejnej bramki i trzech punktów - powiedział po zakończeniu spotkania Janusz Surdykowski.

Dużym ułatwieniem dla drużyny gości była gra w przewadze liczebnej już od 14. minuty. Nie dość, że Marcin Makuch wyleciał z boiska, to jeszcze Arka wyrównała wtedy stan rywalizacji. Pewnym egzekutorem karnego był Piotr Kuklis. Co ciekawe, w drugiej odsłonie to Sandecja była stroną przeważającą, choć miała o jednego zawodnika mniej. - W drugiej części powinniśmy zagrać lepiej. To rywal przeważał, a nasze ataki były wtedy bardzo sporadyczne. Najważniejszy jest jednak efekt końcowy. Zdarzało się, że graliśmy pięknie i przegrywaliśmy. Mecz z Sandecją był średni w naszym wykonaniu, ale wywieźliśmy trzy punkty. Jestem pełen podziwu dla rywala, który grał z dużą swobodą. Za ich postawę należy się szacunek - stwierdził napastnik.

Dziesiąte miejsce zajmowane przed 26. kolejką nikogo w Gdyni nie zadowalało, bo ambicje są znacznie większe. Czy dwa kolejne zwycięstwa można określić mianem odrodzenia "Arkowców"? - Uważam, że to za duże słowo. My chcemy skupiać się na każdym kolejnym meczu i uzyskiwać jak najlepsze wyniki - zakończył Janusz Surdykowski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)