Nikt z wrocławskiej ekipy przed rozpoczęciem meczu z KGHM Zagłębiem Lubin nawet nie przypuszczał, że mistrzowie Polski to spotkanie przegrają aż 0:4. - Ta porażka jest dla nas bardzo bolesna.. Duży wpływ na to spotkania miała pierwsza bramka, kiedy Ostrowski miał jakiś problem ze zdrowiem i nie był na swojej pozycji. Jednak piłka była dalej w grze, nasza prawa strona była odkryta i wtedy dostaliśmy bramkę - mówił po meczu Stanislav Levy.
Może i Śląsk Wrocław prowadził w Lubinie grę, ale bramki strzelali tylko zawodnicy z Lubina. W drugiej połowie Zagłębie zdobyło bowiem aż trzy gole, a mogło więcej. - Wiedzieliśmy, że Zagłębie ma szybkich zawodników, dlatego postawiliśmy wszystko na jedną kartę i mieliśmy sytuacje do wyrównania, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Potem Zagłębie strzeliło drugiego gola z kontry i ciężko było cokolwiek zdziałać - zaznaczył trener WKS-u.
Już za kilka dni Śląsk w pierwszym meczu finału Pucharu Polski zmierzy się z Legią Warszawa. Czy po laniu w Lubinie zielono-biało-czerwoni zdołają dojść do siebie? - Musimy się zmobilizować na czwartek. Zagłębie szybko przechodziło z defensywy do ataku i nad neutralizacją tego elementu również musimy pracować - podsumował Stanislav Levy.