Górnik nadal niepokonany u siebie (relacja)

Nie minęło pół godziny gry, a było 2:0 dla Podbeskidzia i niewielu kibiców liczyło na to, że gospodarze zdołają odrobić straty. Zielono-czarnym udała się ta sztuka - zdobyli trzy gole i kontynuują passę meczów bez porażki na własnym terenie.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Spotkanie od początku toczyło się w szybkim tempie. Obie drużyny nie oszczędzały się, a częściej atakowali goście. Już w 4. minucie Podbeskidzie egzekwowało rzut wolny na 30. metrze. Do piłki podszedł Łukasz Gorszkow, technicznie strzelił pod poprzeczkę i Jakub Wierzchowski ofiarnie sparował futbolówkę poza linię końcową.

Niecałe 60 sekund później oko w oko z golkiperem Górnika stanął Damian Świerblewski, ale trafił wprost w niego, a o dobitce Martin Matus pewnie chciałby jak najszybciej zapomnieć. W odpowiedzi z dystansu uderzył Radosław Bartoszewicz, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć Łukasza Merdę.

Defensorzy drużyny gości często zmuszali bramkarza do interwencji poza polem karnym, jednak radził on sobie nieźle, choć raz pomylił się. W 11. minucie, naciskany przez Janusza Surdykowskiego podał do… Rafała Niżnika, który mając przed sobą pustą bramkę nie oddał strzału.

Nieco częściej mylili się obrońcy Górnika. W 19. minucie bez trudu wyprzedził ich i z linii pola karnego posłał piłkę obok słupka. To było ostrzeżenie, a po chwili litości nie miał Matus, który wykorzystał kolejną niefrasobliwość rywali i strzelił w róg, nie dając żadnych szans Wierzchowskiemu na skuteczną interwencję.

Strzelony gol dodał animuszu gościom i w 27. minucie było już 2:0. Znów nie popisali się defensorzy łęczyńskiej drużyny. Chrapek zbiegł na lewą stronę boiska i podał na 15. metr do Świerblewskiego, który idealnie przymierzył, a futbolówka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki. - Popełniłem błąd przy drugiej bramce - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie ukrywa Paweł Tomczyk.

Gospodarze ruszyli więc do odrabiania strat i osiągnęli cel w 32. minucie. Surdykowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Merdą i zamiast strzelać, zagrał na lewą stronę. Na szczęście dla gospodarzy akcję zamykał Marcin Truszkowski i od słupka skierował piłkę do bramki Podbeskidzia.

Górnik najczęściej atakowali środkiem boiska, zaś goście wykorzystywali swoją sztandarową broń - skrzydła. Największe zagrożenie stworzyli gospodarze, ale jednak po stałym fragmencie gry. W 41. minucie Sławomir Mazurkiewicz płasko strzelił z rzutu wolnego, ale Merda poradził sobie, choć na raty.

W końcówce I połowy sporo było nerwów, gdyż sędzia Marek Karkut nie panował nad sytuacją. Swoje kontrowersyjne decyzje starał się nadrabiać żółtymi kartkami - ukarał Sławomira Nazaruka i Veljko Nikitovicia. - Chcielibyśmy serdecznie podziękować sędziemu za to, że wzbudził w nas sportową złość i na pewno pociągnął nas do zwycięstwa - mówi kapitan zielono-czarnych.

Rzeczywiście, po zmianie stron Górnik ruszył do przodu, by odrabiać straty. Niewiele jednak zabrakło, a zamiast 2:2 byłoby 1:3. W 56. minucie Świerblewski dostrzegł na lewej stronie boiska Chrapka, który bez trudu minął Mazurkiewicza, ale będąc niepilnowanym w polu karnym przewrócił się.

Riposta zielono-czarnych była piorunująca. Nikitović wbiegł w szesnastkę Podbeskidzia, gdzie z wyprostowaną nogą wpadł na niego Merda i sędzia bez wahania podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Niżnik.

Remis dodał animuszu gospodarzom i w 64. minucie objęli oni prowadzenie. Kapitalny rajd przeprowadził Nazaruk i kopnął płasko tuż przy słupku - golkiper był bezradny. Górnik raz po raz gościł w okolicach pola karnego Podbeskidzia, ale nie zdołał podwyższyć wyniku. - Nie wymagajmy za dużo, to nie koszykówka - śmieje się Nazaruk.

Ostatnie minuty to zmasowane ataki Podbeskidzia, jednak brakowało im składności. - W końcówce nie było czasu na rozgrywanie akcji - zauważa Grzegorz Pater. Postawienie wszystkiego na jedną kartę mogło zemścić się na gościach w doliczonym czasie gry. Kamil Stachyra stanął oko w oko z Merdą, ale strzelił wprost w niego.

Górnik Łęczna - Podbeskidzie Bielsko-Biała : (1:2)
0:1 - Matus 20'
0:2 - Świerblewski 27'
1:2 - Truszkowski 32'
2:2 - Niżnik (k.) 59'
3:2 - Nazaruk 64'

Składy:

Górnik Łęczna:
Wierzchowski - Musuła, Karwan, Mazurkiewicz, Tomczyk - Truszkowski (78' Stachyra), Bartoszewicz, Nikitović (87' Bugała), Niżnik, Nazaruk - Surdykowski (71' Nakoulma).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Osiński, Cienciała, Dancik, Szmatiuk, Świerblewski, Matusiak (69' Pater), Gorszkow (85' Konieczny), Sacha, Chrapek, Matus (62' Zaremba).

Żółte kartki: Musuła, Nazaruk, Nikitović, Truszkowski, Wierzchowski (Górnik) oraz Merda, Świerblewski (Podbeskidzie).

Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).

Widzów: 1500.

Najlepszy piłkarz Górnika: Sławomir Nazaruk.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Damian Świerblewski.

Piłkarz meczu: Sławomir Nazaruk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×