Stanislav Levy: Nadzieja umiera ostatnia

Śląsk po porażce 0:2 na własnym stadionie ma już małe szanse na triumf w Pucharze Polski. - Nadzieja umiera ostatnia - mówi szkoleniowiec WKS-u, który myśli już też o... ligowym starciu z Pogonią.

Artur Długosz
Artur Długosz
W czwartek piłkarze Śląska Wrocław zostali przez zawodników Legii Warszawa sprowadzeni na ziemię. Mistrzowie Polski w starciu z drużyną Jana Urbana byli bezradni i przegrali 0:2. - Stworzyliśmy sobie te trzy-cztery sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Muszę przyznać, że Legia była zespołem agresywniejszym i wygrała zasłużenie - skomentował Stanislav Levy. - Prawdą jest, że mieliśmy na boisku zawodników, którzy nie zaliczyli najlepszego występu. Jeśli w meczu z Legią nie ma się na boisku jedenastu dobrze grających piłkarzy, to o zwycięstwo bardzo trudno - dodał.

Wrocławianie źle zagrali w środku pola, gdzie rzadko które podanie trafiało do adresata. Nie popisała się także defensywa WKS-u. - Jeszcze większym problemem niż niedokładność przy podawaniu, były szybkie straty. Długo trwało zanim przejmowaliśmy kontrolę nad piłką. Legia prowokowała nas do takiej gry, odbierała piłkę i wyprowadzała kontry. Mieliśmy swoje szanse na początku spotkania, gdybyśmy je wykorzystali i prowadzili, mogłoby być inaczej. Potem jeszcze dostaliśmy bramkę do szatni. Trzeba przyznać, że do momentu straty gola mecz był wyrównany - powiedział szkoleniowiec.

O ataku Śląska też raczej nie ma co wspominać. - Sami komplikowaliśmy sobie sytuację w ataku. W drugiej połowie mieliśmy kolejne okazje - Łukasz Gikiewicz, Waldek Sobota i Mateusz Cetnarski i to po prostu trzeba wykorzystywać - skomentował trener.

Przed rewanżowym meczem znacznie bliżej triumfu w Pucharze Polski jest Legia Warszawa. - Nadzieja umiera ostatnia, ale my musimy też myśleć o niedzieli, kiedy gramy z Pogonią Szczecin. To będzie także dla nas ważny mecz i musimy zrobić wszystko, zatrzeć złe wrażenie po niekorzystnym wyniku - podsumował Stanislav Levy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×