Warta Poznań pod ścianą, a rywal z najwyższej półki

Warta musi wreszcie zacząć punktować, tymczasem w środę czeka ją jedno z najtrudniejszych spotkań w rundzie. Zieloni zagrają na wyjeździe z liderującą Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.

Poznaniacy mają tyle samo oczek co otwierający strefę spadkową Stomil Olsztyn, a wyprzedzają beniaminka wyłącznie dzięki lepszemu bilansowi meczów bezpośrednich. Presja jest zatem ogromna. - Fakt, że ostatnio nie zdobywamy punktów, jednak nikt nie zwiesza głów. W naszej sytuacji trzeba poprawiać dorobek nawet w starciach z najsilniejszymi. Patrząc na poprzednie wyniki trudno być optymistą. Zapewniam jednak, że w Niecieczy zostawimy na boisku serce. Mam nadzieję, że dzięki temu przywieziemy do stolicy Wielkopolski jakąś zdobycz - powiedział napastnik zielonych, Igor Jurga.

W starciu z Termaliką Bruk-Bet Warta wystąpi bez kontuzjowanego Michała Kołodziejskiego. Zastąpi go najprawdopodobniej powracający do gry po urazie Cezary Michalak. - W tym spotkaniu nie możemy się tylko bronić. Musimy grać ofensywnie, bo oglądanie się na rezultaty Stomilu czy Okocimskiego nie ma sensu. Trzeba w końcu samemu się odbić - stwierdził 21-letni obrońca.

Wiosenne porażki Warty cechują się tym, że w większości są jednobramkowe. Niemal w każdym spotkaniu podopieczni Krzysztofa Pawlaka do końca zachowują szanse na korzystny rezultat. Czego brakuje, by ekipa z Poznania zaczęła odrabiać straty? - Ciągle są to niuanse, ale mamy kłopot z ich wyeliminowaniem. Trudno mi jednoznacznie zdiagnozować przyczynę, a szkoda, bo umiejętność gonienia wyniku pozwalałaby nam chociaż remisować - dodał Michalak.

Opiekun warciarzy nie rozdzierał szat po ostatniej porażce. Dlaczego? - Zawisza to drużyna, która należy do faworytów rozgrywek. My natomiast pokazaliśmy maksimum tego na co nas stać. Więcej już nie mogliśmy z siebie wykrzesać. Dlatego nie mam zastrzeżeń do zaangażowania zawodników, przeciwnik po prostu okazał się lepszy, a także bardziej doświadczony. Przegraną przyjmujemy z pokorą, lecz światło jeszcze nie zgasło. Dlatego nie wolno nam tracić nadziei. Przed nami kolejne arcytrudne spotkania, połączone z dalekimi wyjazdami - powiedział Krzysztof Pawlak.

Szkoleniowiec zielonych nie zmienia swojej opinii i nadal uważa, że los jego drużyny rozstrzygnie się dopiero po wyprawie do Niecieczy. - Najistotniejsze będą pojedynki z bezpośrednimi rywalami w batalii o utrzymanie, a więc ze Stomilem czy później z Okocimskim.

Czy konfrontacja z Zawiszą była najsłabszym występem poznaniaków w rundzie wiosennej? - Trzeba sobie zdawać sprawę, że potencjały obu ekip dzieli w zasadzie różnica klasy. Jeżeli przeciwnik już na starcie ma taką przewagę, to trzeba go czymś zaskoczyć. Próbowaliśmy to zrobić poprzez ustawienie i zaangażowanie. Niestety straciliśmy gola i nasze założenie, by zachować czyste konto w tyłach nie zostało zrealizowane. Możliwości mamy mocno ograniczone, a jakby tego było mało trafił nam się naprawdę solidny rywal - zaznaczył Pawlak.

W środę zieloni będą mieć równie trudne zadanie, bo zagrają na wyjeździe z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Czy wreszcie przełamią własną niemoc? Gdyby im się to udało, sprawiliby nie lada sensację.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu
Komentarze (2)
Bodiczek
7.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pytanie dnia: czy Termalica chce awansu? Od tego zależy wszystko.