Do tej pory piłkarze Legii Warszawa i Śląska Wrocław w rozgrywkach Pucharu Polski spotykali się siedmiokrotnie, w tym po raz ostatni w miniony czwartek, kiedy to został rozegrany pierwszy mecz finałowy. W dotychczasowych potyczkach górą byli Legioniści, wygrywając wszystkie.
Wojskowi są rekordzistami, jeśli chodzi o zwycięstwa w krajowym pucharze - do tej pory triumfowali w nim piętnaście razy, a w obecnym sezonie bronią trofeum sprzed roku. To jednocześnie trzeci z rzędu finał, w jakim znaleźli się piłkarze z Warszawy. Zupełnie inaczej sprawy się mają w przypadku Śląska. Gracze ze stolicy Dolnego Śląska "tylko" (w porównaniu do Legii) dwukrotnie wznosili w górę puchar, ostatni raz 26 lat temu. Ponadto dla podopiecznych Stanislava Levego wygrana w pucharze oznaczałaby pewność gry na europejskich boiskach w przyszłym sezonie.
Takiego początku spotkania nie spodziewał się jednak nikt. W 2. minucie piłkę wybić lub podać do Wojciecha Skaby próbował Michał Żewłakow. Obrońca Legii jednakże główką skierował piłkę wprost do własnej bramki zaskakując tym samym bramkarza Wojskowych i dając prowadzenie... Śląskowi!
- Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko stracimy bramkę i strzelimy ją sami. Po niej wkradła się taka nerwowość w grze, że nie poznawałem zachowania zawodników, a przecież mieliśmy jeszcze przewagę jednej bramki - tłumaczył Jan Urban.
Od tego momentu niezwykle ofensywnie zaczęli poczynać sobie gracze WKS-u. W 15. minucie Waldemar Sobota uderzył z ostrego kąta, jednak piłkę złapał Wojciech Skaba.
Wojskowi zostali zmuszeni do gry atakiem pozycyjnym, który nie najlepiej im wychodzi w bieżących rozgrywkach. Gospodarze mieli dużo strat, na które tylko czyhali rywale wyprowadzając groźne kontry. Piłkarze ze stolicy Dolnego Śląska nie mieli natomiast problemów z zagrywaniem długich podań, co z kolei Legionistom kompletnie nie udawało się.
Już w 33. minucie Jan Urban zdecydował się przeprowadzić pierwszą zmianę: na placu gry w miejsce Janusz Gol pojawił Daniel Łukasik. - Wiem, że to problem, jeśli zawodnik jest ściągany z pola w pierwszej połowie. To jest normalne, że był zły, nawet powinien być - mówił szkoleniowiec stołecznej drużyny.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a po wznowieniu gry na roszady w składzie nie zdecydowali się trenerzy obu zespołów.
W 48. minucie doszło do skandalicznego zachowania kibiców Śląska, którzy rzucili na murawę oraz w stronę rozgrzewających się za boczną linią piłkarzy race. Sędzia Paweł Gil musiał przerwać spotkanie.
Nerwowa gra w dalszym ciągu była domeną gospodarzy. Na 20 minut przed regulaminowym końcem spotkania niewiarygodną szansę zmarnowali goście. Z 18. metrów Skabę przelobował Piotr Ćwielong, piłka uderzyła w poprzeczkę a dobitki nie wykorzystał Sylwester Patejuk powstrzymywany przez Michała Żewłakowa!
W końcówce posypały się jeszcze upomnienia, bowiem zamiast gry na boisku dominowała walka.
Takie działania spowodowały, że wynik spotkania nie uległ zmianie a zaliczka dwóch bramek z pierwszej finałowej potyczki okazała się decydująca. Piłkarze Legii Warszawa po raz trzeci z rzędu i 16. w historii wygrali w Pucharze Polski.
Po meczu powiedzieli:
Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): Gratuluję Legii zdobycia pucharu. Myślę, że w kontekście dwumeczu nie wygrała lepsza, tylko szczęśliwsza drużyna, ale taka jest piłka. Dla nas była to trudna sytuacja, bo musieliśmy odrobić wynik 0:2. Moja drużyna pokazała charakter i niewiele brakowało, żebyśmy odrobili straty.
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Mówiłem na ostatniej konferencji prasowej, że w polskiej lidze cuda się dzieją i drużyny grają nierówno. Mówiłem o tym, żeby przestrzec zawodników przed różnymi sytuacjami. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko stracimy bramkę i strzelimy ją sami. Po niej wkradła się taka nerwowość w grę, że nie poznawałem zachowania zawodników, a przecież mieliśmy jeszcze przewagę jednej bramki.
Chcieliśmy zaoferować kibicom zwycięstwo i ładną grę; ostatecznie zwycięstwo jest, ale nie będziemy się oszukiwać, że było ładnie. Puchar Polski 2013 to już historia i kończymy nasz maraton meczem w Białymstoku a potem będzie tydzień przerwy.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
0:1 - Żewłakow (sam.) 2'
Składy
Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Tomasz Jodłowiec, Marko Suler - Ivica Vrdoljak, Janusz Gol (33' - Daniel Łukasik) - Jakub Kosecki, Tomasz Brzyski (73' - Miroslav Radović) - Władimir Dwaliszwili, Marek Saganowski (87' - Dominik Furman).
Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Adam Kokoszka, Rafał Grodzicki, Tadeusz Socha - Marcin Kowalczyk, Dalibor Stevanović (87' - Łukasz Gikiewicz) - Piotr Ćwielong (87' - Jakub Więzik), Sebastian Mila, Mateusz Cetnarski (65' - Sylwester Patejuk) - Waldemar Sobota.
Żółte kartki: Władimir Dwaliszwili, Jakub Kosecki (Legia) oraz Krzysztof Ostrowski, Tadeusz Socha (Śląsk).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 29 416.