Krzysztof Pawlak: Sytuacja się zmieniła, teraz to my musimy atakować

Jeśli nie teraz, to kiedy? Takie pytanie zadają sobie piłkarze i trener Warty. Poznaniacy zagrają w sobotę z Polonią Bytom i wynik tego spotkania będzie miał dla nich kolosalne znaczenie.

- Zostało nam jeszcze sześć meczów i każdy będzie o przysłowiowe sześć punktów. Zaczynamy od wizyty na Górnym Śląsku. Jeśli stamtąd nie przywieziemy kompletu oczek, to niewykluczone, że znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Gdyby jednak udało się osiągnąć sukces, wówczas nadal będziemy mieli o co walczyć - powiedział Krzysztof Pawlak.

Opiekun zielonych zaznaczył, że nadchodzi nowy etap i sytuacja uległa diametralnej zmianie. - Teraz remisy nic nam nie dadzą i gdziekolwiek zagramy, musimy bić się o pełną pulę. Właśnie dlatego już przeciwko Flocie dałem szansę Marcinowi Klattowi. Nie był jeszcze w pełni sił, ale sam poprosił o kilkadziesiąt minut gry. Sprawdziłem też Huberta Kotusa. Chciałem przetestować każdy możliwy wariant. W starciach z ekipami z czołówki zagęszczaliśmy środek pola. Teraz nie będziemy tego robić, lecz postawimy na atak.

Czy to oznacza, że Warta będzie chciała narzucić w Bytomiu swój styl gry? - Taki mamy plan, ale czy to się uda? Wszystko zweryfikuje boisko. Tak czy siak dla nas jedynym korzystnym rozwiązaniem jest zdobycie trzech punktów i na to musimy się nastawiać. Nie spodziewam się łatwej przeprawy choćby dlatego, że wiosną Polonia pokonała u siebie Flotę i Dolcan. To świadczy o jednym: mimo trudnych warunków finansowo-organizacyjnych, w bytomskiej drużynie coś zaiskrzyło. Mam nadzieję, że w starciu z nami nie uda jej się tego powtórzyć. My na 90 minut musimy całkowicie wyłączyć myślenie o tabeli, bo najważniejsze będzie miejsce, które zajmiemy na końcu sezonu - nie ukrywa Pawlak.

Kto stanie między słupkami? Zarówno Łukasz Radliński, jak i Adrian Lis popełniają błędy, dlatego co tydzień szkoleniowiec ma trudny orzech do zgryzienia. - Golkiper to zawsze ostatnia instancja. Jego błąd jest najbardziej zauważalny i często skutkuje utratą bramki. Przeciwko Flocie grał Lis. Zdarzyły mu się pomyłki, ale gdybyśmy cofnęli się o kolejne trzy dni, to w Niecieczy gole mogliśmy zapisać na konto Radlińskiego. Fakt jest taki, że mamy dwóch równych bramkarzy, a o wyborze decyduje dyspozycja dnia - oznajmił.

Warta nie pojechała do Bytomia w najsilniejszym składzie. - Na pewno nie wystąpi Cezary Michalak, który naderwał mięsień dwugłowy. Najprawdopodobniej nie będziemy mogli korzystać z jego usług już do końca rozgrywek. Ponadto z chorobą zmaga się Michał Kołodziejski. Jest z nami za to Marcin Klatt. Aktualna dyspozycja pozwala mu na grę w maksymalnie 30-minutowym wymiarze, lecz jego doświadczenie na pewno nam się przyda - poinformował Pawlak.

Więcej o Warcie Poznań TUTAJ i na oficjalnej stronie klubu
Komentarze (2)
avatar
rutek11
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no tak mamy dwóch równorzędnych bramkarzy! ale ja osobiście wolał bym jednego ale dobrego bo ci to zwykłe ogórki:) kiedy Warta odnosiła ostatnio zwycięstwa to wtedy kiedy w bramce był Słowik wz Czytaj całość
Bodiczek
18.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To już naprawdę mecz ostatniej szansy, jak go wygrają to w środę ze Stomilem będzie punkt wrzenia ;)