Maciej Mielcarz: Nie pozbieraliśmy się po utracie pierwszej bramki
Porażką Widzewa Łódź zakończyła się poniedziałkowa konfrontacja łodzian z Lechią Gdańsk. Dla podopiecznych Radosława Mroczkowskiego była to dwunasta porażka w tym sezonie.
- Graliśmy dobrze do utraty pierwszego gola. Doszło do straty piłki z naszej strony, po której rywale zdobyli kontaktowego gola. Po tej bramce nie potrafiliśmy się pozbierać, ani skonstruować żadnej ofensywnej akcji. Jak nie oddaje się strzałów, to nie zdobywa się punktów - przyznał po poniedziałkowej konfrontacji Maciej Mielcarz, kapitan Widzewa Łódź.
Czy doświadczony golkiper czerwono-biało-czerwonych mógł zapobiec utracie któregoś z dwóch goli? -Muszę zobaczyć na powtórkach, czy mogłem zachować się lepiej w obu sytuacjach - rozpoczął swoją wypowiedź. - Przy pierwszej bramce byłem lobowany, a Duda dostał dobre podanie. Ale obrońca powinien go ubiec. Zaś w drugiej sytuacji nie powinno dojść do oddania strzału. Byłem zasłonięty i nie mogłem nic więcej zrobić - dodał.Po zakończeniu 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy łodzianie mają obecnie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a do zakończenie sezonu jest do zdobycia jeszcze dziewięć punktów. - Jeszcze się nie utrzymaliśmy, a każdy punkt jest ważny. Dziś przydałby się nawet jeden, ale nie zdołaliśmy pozbierać się po stracie bramki - zakończył.