Po fazie półfinałowej na czele klasyfikacji najskuteczniejszych znajduje się Cristiano Ronaldo z 12 bramkami na koncie. W pojedynczej edycji Champions League tylko jeden piłkarz okazał się skuteczniejszy - chodzi o Leo Messiego, który w poprzednim sezonie wpisał się na listę strzelców aż 14-krotnie. 12 goli udało się zdobyć jeszcze tylko Ruudowi van Nistelrooyowi w sezonie 2002/2003 oraz przed rokiem Mario Gomezowi.
W sobotnim finale na Wembley szansę na doścignięcie CR7 mieć będzie Robert Lewandowski, który do tej pory - pokonując golkiperów Ajaxu, Realu, Szachtara oraz Malagi - zdobył 10 bramek. Warto przypomnieć, że polski gwiazdor przed tygodniem w pechowych okolicznościach przegrał walkę o tytuł króla strzelców Bundesligi ze Stefanem Kiesslingiem.
Czy "Lewemu" zależy na wygraniu klasyfikacji? - Wiem, jaki jest jej układ, ale moim celem jest wygranie Ligi Mistrzów, a do tego nie jest istotne, kto będzie strzelał gole w finale. Zdobyłem do tej pory o dwie bramki mniej od Ronaldo i przyznam, że chętnie oddam mu koronę króla strzelców, jeśli tylko będę mógł wnieść w górę trofeum Ligi Mistrzów - mówi przed pierwszym gwizdkiem 24-latek.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
Lewandowski zapewnia, że koncentruje się tylko na jak najlepszym występie w sobotni wieczór. - Finał Ligi Mistrzów jest zbyt ważny, żeby myśleć o klubowej przyszłości. W głowie mam tylko jedno, a całą resztę kariery odkładam na bok. Nie wiem, gdzie będzie grał w przyszłym sezonie, wciąż słyszę o Bayernie i Realu Madryt, ale przysięgam, że skupiam się tylko na Borussii i finale na Wembley - zapewnia.