LM: Bayern najlepszy w Europie po golu w 89. minucie, Borussia bez trofeum!

Borussia walczyła dzielnie, ale nie dała rady! Bayern po 12 latach ponownie wygrał Ligę Mistrzów, a o jego sukcesie przesądziła akcja z 89. minuty finałowego meczu.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz

Juergen Klopp i Jupp Heynckes nie zaskoczyli zestawieniem wyjściowych jedenastek. Obie drużyny wystąpiły w tradycyjnych dla siebie systemach 4-2-3-1 z Kevinem Grosskreutzem i Mario Mandzukiciem od 1. minuty. Na ławce usiedli m.in. Nuri Sahin, Sebastian Kehl, Luiz Gustavo, Xherdan Shaqiri oraz Mario Gomez.

Gdy tylko wybrzmiał pierwszy gwizdek Nicoli Rizzolego, do ataków nieoczekiwanie ruszyli dortmundczycy. Borussia ofensywnym usposobieniem postanowiła zaskoczyć Bayern i to jej się udało - przez kwadrans mistrzowie Niemiec byli w poważnych tarapatach. W 13. minucie na zaskakujący strzał z dystansu zdecydował się Robert Lewandowski, a Manuel Neuer z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później na listę strzelców mógł wpisać się Jakub Błaszczykowski, którego uderzenie w wielkim stylu obronił golkiper monachijczyków.

Zanim Bayern otrząsnął się z szoku, Neuera przetestowali jeszcze Marco Reus i Sven Bender, ale za każdym razie bez zarzutu spisywał się reprezentacyjny bramkarz. Ekipa z Allianz Arena odważniej do przodu ruszyła dopiero po 25 minutach i od razu stworzyła duże zagrożenie pod bramką BVB. Najpierw Mandzukić oddał strzał głową, który na poprzeczkę zbił Roman Weidenfeller, a następnie pojedynek sam na sam z kapitanem Borussii przegrał Arjen Robben.

Tempo gry w pierwszej odsłonie było bardzo szybkie, a sytuacji strzeleckich co niemiara! Kolejnej okazji nie wykorzystał w 35. minucie "Lewy", którego strzał z ostrego kąta obronił kapitalnie dysponowany Neuer. W rewanżu przed wyborną szansą stanął po błędzie Matsa Hummelsa Robben, lecz jego strzał twarzą obronił Weidenfeller.

Druga odsłona finału rozpoczęła się od nieco spokojniejszej gry, w której lepsze wrażenie sprawiali podopieczni Heynckesa. Bayern przejął inicjatywę i zepchnął rywala na własną połowę. Przez kwadrans Borussia umiejętnie się broniła, ale w końcu strzelecki impas przełamał Mandzukić. Chorwat dopełnił formalności po podaniu Robbena, którego świetnym podaniem uruchomił Franck Ribery. Nie najlepiej w tej sytuacji zachowali się Łukasz Piszczek i Marcel Schmelzer.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Zawodnicy z Signal-Iduna Park - podobnie jak w rozegranym w grudniu 2012 roku meczu ligowym - wyrównującą bramkę zdobyli po upływie niespełna ośmiu minut. Męczącym się w akcjach ofensywnych dortmundczyków z pomocą przyszedł Dante, który kopnął w brzuch szarżującego Reusa. Brazylijczyk już wcześniej miał na koncie żółtą kartkę i mógł przedwcześnie zakończyć zawody, jednak arbiter nie zdecydował się sięgnąć do kieszonki. Do futbolówki ustawionej na 11. metrze podszedł Ilkay Gundogan i zmylił Neuera.

Po wyrównującym golu Borussii do frontalnych ataków ruszył Bayern, a defensywa Borussii musiała uwijać się jak w ukropie. W 72. minucie fenomenalnie tuż przed linią bramkową interweniował Neven Subotić, uprzedzając Robbena, a niewiele później Weidenfeller kapitalnie obronił zmierzającą w górny róg bramki "bombę" Davida Alaby. W międzyczasie piłkę do bramki pięknym strzałem z 30 metrów skierował Lewandowski, jednak wcześniej Rizzoli odgwizdał zagranie piłki ręką.

W końcówce więcej sił zachowali Bawarczycy i raz jeszcze zerwali się do ataków. Weidenfeller uporał się z mocnym uderzeniem Bastiana Schweinsteigera, ale okazał się bezradny, gdy w 89. minucie po błędzie obrońców i sprytnym podaniu Ribery'ego na czystą pozycję wyszedł Robben, po czym płaskim uderzeniem posłał piłkę w długi róg. Na odpowiedź Borussii nie starczyło już czasu, a monachijczycy, którzy w 2010 i 2012 roku przegrywali w finałach Champions League, po raz piąty w historii klubu sięgnęli po Puchar Europy. To ich pierwszy triumf od 2001 roku.

Borussia poległa w finale, ale nie ma się czego wstydzić. Podopieczni Kloppa wysoko zawiesili poprzeczkę wielkiemu faworytowi, który w półfinałowym dwumeczu rozbił Barcelonę aż 7:0, i udowodnili, że zasłużyli na występ w finale na Wembley.

Borussia Dortmund - Bayern Monachium 1:2 (0:0)
0:1 - Mandzukić 60'
1:1 - Gundogan (k.) 68'
1:2 - Robben 89'

Składy:

Borussia Dortmund: Weidenfeller - Piszczek, Subotić, Hummels, Schmelzer - Bender (90+1' Sahin), Gundogan - Błaszczykowski (90+1' Schieber), Reus, Grosskreutz - Lewandowski.

Bayern Monachium: Neuer - Lahm, Boateng, Dante, Alaba - Martinez, Schweinsteiger - Robben, Mueller, Ribery (90+1' Luiz Gustavo) - Mandzukić (90+4' Gomez).

Żółte kartki: Grosskreutz (Borussia Dortmund) oraz Dante, Ribery (Bayern Monachium).

Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy).

Widzów: 86 298.

Ribery trafił Lewandowskiego łokciem w twarz. "To mogła być czerwona kartka" (wideo)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×