- Podpowiedział mi, żebym strzelał tam, gdzie stoi bramkarz, jednak tam nie widziałem ani trochę miejsca, więc postanowiłem zmienić koncepcję i uderzyć ponad murem. Czułem się pewnie i nie pomyliłem się - strzał wyszedł w stu procentach idealnie, a bramkarz nie miał nic do powiedzenia - tłumaczył Marcin Stefanik.
Strzał pomocnika z 52. minuty zdecydował o zwycięstwie Kolejarza Stróże z Flotą Świnoujście. Stróżanie wreszcie zgarnęli pełną pulę w starciu z drużyną z czołowej czwórki tabeli. - Najtrudniej o punkty było z Zawiszą w Bydgoszczy. W środę niczego nie zabrakło, ani umiejętności, ani szczęścia. Gramy w końcówce sezonu dla siebie, aby jeszcze poprawić swoje miejsce w tabeli. Pewne utrzymanie nie oznacza, że odpuszczamy - zaznaczył Stefanik.
Końcówka spotkania była popisem bramkarza Łukasza Lisaka, który kilkakrotnie powstrzymał świnoujścian przed wyrównaniem. Kolega z zespołu nie poskąpił mu jednak łyżki dziegciu. - Trochę nas poratował, lecz pamiętajmy, że my jego także w paru sytuacjach. Przy niektórych interwencjach się nie popisał i na szczęście miał dobrą asekurację - zaznaczył.
Kolejarz prawdopodobnie "wyleczył" świnoujścian z marzeń o awansie. - Raczej pozostaną w I lidze. W zakończonym meczu niczym nas nie zaskoczyli. Trener dobrze ich przeanalizował, każdy z nas oglądał Flotę, dzięki czemu wiedzieliśmy co potrafią grać. Założenie taktycznie przenieśliśmy w stu procentach na boisko i to przyniosło efekt.