GKS wygrał, ale spadł z ligi - relacja z meczu Piast Gliwice - GKS Bełchatów

GKS Bełchatów pokonał w Gliwicach Piast 3:2, ale nic to Brunatnym nie dało. Pożegnali się z ekstraklasą wobec wygranej Podbeskidzia Bielsko-Białej.

Obie drużyny chciały z pewnością mecz ostatniej kolejki wygrać, chociaż z różnych powodów. Gospodarze, którzy zapewnili sobie wcześniej udział w eliminacjach Ligi Europejskiej, walczyli o brązowe medale, goście - o ligowy byt.

Gliwiccy kibice powitali swoich ulubieńców niemal jak mistrzów Polski. Sympatycy GKS mieli problem z przebiciem się przez doping rywali. Ale to oni w pierwszej połowie się cieszyli.

Co prawda początek spotkania należał atakujących piłkarzy Piasta, jednak z czasem coraz częściej bramce przeciwnika zagrażali bełchatowianie. Objęli prowadzenie po akcji bliźniaków Mateusza i Michała Maków. Pierwszy podał, drugi strzelił, gliwiccy obrońcy i bramkarz nie zdołali nic zrobić.

Podczas przerwy widzowie odśpiewali "Sto lat", ale nie piłkarzom, tylko parze, która zaręczyła się na murawie.

Po wznowieniu gry ponownie do przodu ruszyli gliwiczanie, którym "uciekał" brązowy medal. W polu karnym GKS kilka razy się "zakotłowało", ale piłka omijała bramkę. Skuteczniejsi byli przyjezdni - po rzucie wolnym Kamila Wacławczyka głową podwyższył Seweryn Michalski.

Po chwili gliwiczanie zostali osłabieni przez Mateja Ivolta, ukaranego drugą żółtą kartką. Szybko wykorzystali to przyjezdni - Mateusz Mak spokojnie zakończył kontrę swoim drugim trafieniem, znów po podaniu bliźniaka.

Gospodarze nie zrażeni osłabieniem przystąpili do natarcia. Skutecznego. Najpierw z dystansu trafił Pavol Cicman, potem z rzutu karnego Ruben Jurado.

GKS wygrał, ale o radości nie było mowy, bo pożegnał się z ligą.

Powiedzieli po meczu:
Kamil Kiereś

(trener PGE): Znaleźliśmy się w kuriozalnej sytuacji, bowiem z ośmiu ostatnich meczów pięć wygraliśmy, trzy zremisowaliśmy i spadliśmy. Cały czas goniliśmy rywali. Tolerancja błędów była niewielka. Jesteśmy smutni, myślę, że jako zespół nie zasłużyliśmy na spadek. Wiosną stworzyliśmy dobre warunki w klubie i kadrę, która dodawała jakości lidze. Czujemy się tak, jakbyśmy przegrali rywalizację o centymetr. Piłkarze Podbeskidzia i GKS wykonali wiosną ogromną pracę, ale to bielszczanie dziś się cieszą. Szkoda, że nie zdecydowano o powiększeniu ekstraklasy do 18 drużyn. Moim zawodnikom dziękuję za pracę, którą wykonali od 9 stycznia. W trudnych warunkach podnieśli się i pokazali, że potrafią grać w piłkę.

Marcin Brosz (trener Piasta): Myślę, że dziś nie chodzi o analizę meczu. Najważniejszy jest cel globalny. Osiągnęliśmy coś, o czym nawet nie marzyliśmy. Słowa uznania należą się wszystkim zawodnikom. Ciężko wyróżniać pojedyncze osoby. Stanowiliśmy w tym sezonie monolit. Ci, którzy nie grali, wywierali ogromną presję na zawodników z pierwszego składu. Ta rywalizacja była bardzo dobra. Możemy chodzić z podniesionymi głowami i tak to robimy. Ten sukces jest czymś, na co Gliwice czekały długie lata. Cały czas pracujemy nad budową zespołu na kolejny sezon i z pewnością godnie się zaprezentujemy w europejskich rozgrywkach.
Piast Gliwice - PGE GKS Bełchatów 2:3 (0:1)

0:1 - Michał Mak 32'
0:2 - Seweryn Michalski 57'
0:3 - Michał Mak 66'
1:3 - Pavol Cicman 79'
2:3 - Ruben Jurado (k.) 86'

Czerwona kartka: Matej Izvolt /58' - za faul/ (GKS).

Składy:

Piast Gliwice: Dariusz Trela - Damian Zbozień, Jan Polak, Sidqy El Mehdi (58' Ruben Jurado), Adrian Klepczyński (46' Łukasz Krzycki), Pavol Cicman, Mateusz Matras, Rudolf Urban, Tomasz Podgórski, Matej Izvolt, Tomas Docekal (90' Adrian Sikora).

GKS Bełchatów: Emilijus Zubas - Raul Gonzalez Guzman, Seweryn Michalski, Maciej Wilusz, Rafał Kosznik, Łukasz Madej, Szymon Sawala, Patryk Rachwał, Mateusz Mak, Kamil Wacławczyk (81' Kamil Poźniak), Michał Mak (73' Bartłomiej Bartosiak).

Żółte kartki: Izvolt, Matras, Zbozień (Piast) oraz Sawala, Poźniak, Madej (GKS).

Czerwona kartka: Matej Izvolt /58' - za faul/ (Piast).

Sędzia: Szymon Marciniak.

Widzów: 9300.

Źródło artykułu: